Umiarkowane ograniczenie globalizacji będzie korzystne dla Polski, np. w formie nearshoringu/friendshoringu do Europy.
Liczba respondentów: 22
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Friendshoring jest korzystny dla Polski, o ile UE uda się pokonać problem cen energii. Bez wzrostu gospodarczego po drugiej stronie Odry nie ma sensu przenosić elementów łańcucha dostaw do Europy Środkowej, bo "stara UE" będzie się już w pełni deindustrializować.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Polska jest korzystnie położona z tego punktu widzenia - blisko dużego rynku finalnych odbiorców z Europy. Jest też wymieniana przez firmy międzynarodowe na jednym z pierwszych miejsc jako potencjalne miejsce do przeniesienia produkcji w przypadku podjęcia zmian w łańcuchach dostaw.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Dzięki nearshoringowi będzie to dla nas mniej bolesne, ale w ostatecznym rachunku także i my stracimy. Po pierwsze nie mamy już znaczących przewag kosztowych względem europejskiej średniej, jesteśmy tańszy tylko od najbogatszych krajów UE. Z tego powodów nie będzie aż tylu chętnych, by przenieść się akurat do nas. Po drugie, żeby nearshoring się powiódł musi być co przenosić, a deglobalizacja najsilniej uderza w naszego najważniejszego partnera gospodarczego - Niemcy. Słabość naszego zachodniego sąsiada grozi wręcz zamykaniem już przeniesionej produkcji.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Tak, w krótkim okresie (5-10 lat) niewielkie ograniczenia handlowe, poprzez przesunięcie produkcji do Polski będą per saldo dla nas korzystne. Jako półperyferium zachodniego jądra światowej gospodarki prawdopodobnie zyskamy na przesuwaniu zamówień z peryferium bliżej jądra.
Ale wątpię, że zbudujemy na tym trwałe przewagi. Wymagałoby to np. osiągnięcia minimalnej wydajnej skali produkcji w branżach gdzie obecnie produkujemy poniżej tego poziomu.
W dłuższym okresie (5-10 lat+) zaczną coraz bardziej narastać straty ze zmniejszonej wydajności: np. jeśli Chińczycy osiągnęli wydajną skalę w istocie w nisko marżowej produkcji paneli słonecznych – to będziemy stratni na kupowaniu droższych niechińskich paneli lub chińskich obłożonych wyższymi cłami, itp. itd.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Nie wiem. Moim zdaniem nie można traktować zagadnień związanych z globalizacją/deglobalizacją/regionalizacją w oderwaniu od innych, przebiegających równolegle procesów, w szczególności tych związanych ze zmianami technologicznymi (cyfryzacja, AI, odchodzenie od paliw kopalnych, przemysł 4.0). Wszystkie one łącznie będą prowadzić do nowego, międzynarodowego podziału pracy. To jakie miejsce przypadnie w tym podziale Polsce (czy zmiany będą dla nas korzystne), będzie w dużej mierze zależeć od naszej zdolności zapewnienia kluczowych zasobów: kompetencji, technologii i czystej energii.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Zważywszy na ostatnie obserwacje gospodarcze, w tym migracje centrów usług wspólnych i banków do Indii, może pomóc zapobiec dalszym radykalnym fluktuacjom na rynkach pracy.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Jeżeli będzie to umiarkowane ograniczenie, a nie radykalne, to będzie to korzystne z wielu powodów. Przede wszystkim, dzięki nearshoringowi/friendshoringowi. Choć przyznam uczciwie, że na razie nie widzę wielu sygnałów, by taki proces miał miejsce. Po drugie, Polska zajmuje w międzynarodowym systemie pozycję, którą dość łatwo zastąpić. Zyskaliśmy na hiperglobalizacji, ale teraz możemy zyskać na jej nieznacznym ograniczeniu, jeżeli zwiększy to bezpieczeństwo naszej pozycji w systemie. I wreszcie trzecia rzecz: poczucie sprawczości wyborców. Ludzie chcą mniejszej globalizacji, bo chcą mieć poczucie większego wpływu na lokalne sprawy. Pisał o tym Raghuram Rajan w książce "The Third Pillar": więcej decyzji musi zapadać na dole, blisko ludzi, bo inaczej demokracja upadnie. A to ciężko będzie osiągnąć jak sądzę bez jakiegoś ograniczenia globalizacji. Tu potrzebny będzie złoty środek.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
W mniejszym stopniu friendshoring, a w większym szansa na przestawienie modelu rozwoju z samobójczej rywalizacji na niskie płace, w której musimy przegrać i już zaczynamy przegrywać z krajami Globalnego Południa (vide inwestycja Intela w Malezji czy relokacja BPO/SSC do Indii).
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Tak dla producentów, nie dla konsumentów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Ograniczenia w handlu (czy też przepływie kapitału i ludzi) zmniejszają ogólny dobrobyt, w tym dobrobyt polskich konsumentów. Część firm może się przenieść do Polski (z Chin czy Ukrainy), natomiast długoterminowo najlepiej byłoby dla wszystkich, aby kapitał alokowany był tam, gdzie byłby wykorzystywany w najbardziej produktywny sposób. Upraszczając nieco, chodzi o to, aby powiększać rozmiar całego tortu, a nie starać się o jak największy kawałek z mniejszego (kontrfaktycznie) tortu.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Gdyby umiarkowane ograniczenie globalizacji miało mieć miejsce – prawdopodobnie mogło by mieć pozytywne skutki dla polskiej gospodarki.
Ale będzie mieć miejsce coś co z punktu widzenia Europy i jej wytwórców będzie galopującą globalizacją. Wytwarzanie tu w Europie zostanie praktycznie zakazane (wzrost kosztów wytwarzania - bo zielony ład, zabicie rozwoju rodzimej informatyki – bo różnorakie ograniczenia administracyjne, zakazy dla bankowców finansowania wszystkiego niezielonego), a równolegle do robienia dostaw do UE zaproszonych zostanie wielu producentów z zewnątrz. Brak wytwarzania to brak dochodów dla konsumentów, a przy równolegle gwałtownie rosnących kosztach funkcjonowania ludności, będziemy mieli dobicie ostatnich lokalnych wytwórców, do których miał przywiązanie lokalny i lojalny klient. Przy czym ta galopując globalizacja będzie miała dla nas tylko jeden kierunek – ekspansji do nas, bez naszej ekspansji poza Europę (bo w konkurencji o globalnego klienta nie sprostamy taniej i niczym nieograniczanej konkurencji).
Udzielona
odpowiedź:
Nie
W sensie nearshoringu/friendshoringu pewnie skorzystamy, ale przyciąganie barierami handlowymi pracochłonnych branż do Polski raczej nie będzie czymś, co da nam rozwój. Rozwój daje otwartość na konkurencję, w której uczymy się od najlepszych, a później tworzymy własną Żabkę czy Dino.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
To zależy od tego czy wykorzystamy możliwości z tym związane. Żeby to zrobić musimy zainwestować w infrastrukturę energetyczną i transportową, kapitał ludzki i własne bezpieczeństwo.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Jest potencjał, żeby tak się wydarzyło: Polska wciąż może skorzystać na przepływie technologii i inwestycji z bardziej zamożnych krajów, a jednocześnie jest już na tyle bogata, że nie przyciągnie tych inwestycji tylko kosztami pracy, jeżeli będzie można je lokować np. na Dalekim Wschodzie.
Konflikty handlowe USA z Chinami oraz USA z UE będą szkodliwe dla rozwoju polskiej gospodarki.
Liczba respondentów: 22
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Konflikt handlowy UE-Chiny będzie szkodliwy dla polskiej gospodarki ze względu na eksport naszej wartości dodanej przez Niemcy i inne kraje Europy Zachodniej. Wzrost taryf na wjeździe do USA także jest szkodliwy, ale o wiele większym problemem jest brak konkurencyjności cenowej produktów z Europy, cła są tylko dodatkiem do problemu strukturalnego.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Działania protekcjonistyczne, których efektem może być osłabienie globalnego handlu, mogą szkodzić nam zarówno bezpośrednio, jak i - może nawet bardziej - pośrednio, osłabiając gospodarkę niemiecką, z którą jesteśmy mocno związani. Warto też pamiętać, że w przypadku eskalacji konfliktów handlowych na linii UE-USA, administracja amerykańska ma w ręku oprócz taryf element nacisku w postaci dostaw surowców energetycznych. Przed 2022 r. Europa była uzależniona od dostaw ropy i gazu z Rosji, teraz w dużym stopniu zależy od dostaw z USA.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Polskie firmy zaczynają powoli walczyć o globalne rynki. Korzystanie z globalnych zasobów ułatwia przeskalowanie produkcji i dyscyplinę kosztową. Trudniej będzie to zrobić jeżeli dostęp ten zostanie ograniczony. W atmosferze deglobalizacji trudniej też przebić się na zagraniczne rynki, jeśli te bardziej nastawiają się na ochronę krajowych producentów.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Ostatnie trzy dekady były nadzwyczajne w historii rozwoju. Globalna gospodarka po raz pierwszy zachowywała się tak jak przewiduje teoria ekonomii: biedniejsze państwa przeciętne rosły szybciej niż bogatsze!
Polski nadzwyczajny wzrost, który pozwolił nam doganiać zachód odbywał się właśnie w tym nadzwyczajnym kontekście: gdy biedniejsze gospodarki przeciętnie rosły szybciej niż bogatsze.
Niestety ograniczenie globalizacji, rosnące konflikty handlowe, polityczne i militarne sugerują spowolnienie lub koniec gonienia bogatszych przez biedniejszych. To nas dotknie! Bo choć uważamy się za część Zachodu, to patrząc jak Francja z Niemcami wypruły dyrektywę Bolksteina, czy Francja obecnie dąży do likwidacji produkcji baterii w Polsce nie potrafimy bronić swojego miejsca w jądrze światowego układu gospodarczego.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Raczej tak. Ponieważ polska gospodarka jest otwartą gospodarką (relatywnie wysoka relacja eksportu i importu do PKB), to istnieje wysokie ryzyko, że oddziaływanie byłoby negatywne. Tym bardziej, że Unia Europejska (w tym Polska) jest silnie uzależniona od dostaw krytycznych surowców, zarówno w przypadku USA (surowce energetyczne) jak i Chin (np. metale rzadkie).
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Polska głównie prowadzi wymianę handlową z Niemcami i innymi krajami UE, więc słaba niemiecka gospodarka (i europejska) z pewnością odbije się także na polskiej. Nadal jesteśmy gospodarką zależną w łańcuchach wartości dodanej i raczej to się nie zmieni zważywszy na niskie nakłady na badania i rozwój, a także brak strategii gospodarczej kraju.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Jeżeli te konflikty oznaczałby powrót do pewnej równowagi w relacjach handlowych, to będzie to korzystne. Zgodnie z moim przekonaniem, że umiarkowane ograniczenie globalizacji byłoby korzystne. Ale na ten moment wygląda, że jest to kurs na zderzenie czołowe USA i Chin, a to nie będzie dla nas korzystne. USA będzie zmuszały Europę, by opowiedziała się po ich stronie, a Chiny mają wiele instrumentów, by negatywnie oddziaływać na Europę (przez Rosję, przez kraje afrykańskie). Europa znajdzie się między młotem a kowadłem. I może zostać zgnieciona.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Imperializm (pochodna kapitalizmu monopolistycznego) zawsze jest szkodliwy, bo prowadzi do prawdziwych wojen. Polecam "Wojny handlowe to wojny klasowe", książkę która jak żadna inna tłumaczy jak imperia eksportowe i nierówności szkodzą całemu światu.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Ograniczenia handlu zmniejszają dobrobyt, a także zwiększają ryzyko konfliktów zbrojnych i niepewność gospodarczą, więc będą szkodliwe dla rozwoju polskiej gospodarki.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Jest szansa, że odnajdziemy swoje miejsce w tym zamieszaniu. USA wbrew retoryce głównie będą celować w osłabienie eksportowej pozycji Niemiec (nie zaś całej UE), bo to z nimi mają deficyt. Owszem stracimy część dostaw do Niemiec (jako poddostawca tamtejszych wytwórców) jednak możemy zyskać jako dostawca i poddostawca do USA i innych krajów wysokorozwiniętych spoza EU (nieco wypierając Niemcy). My jesteśmy w stanie żyć mając tylko „marżę producenta na zlecenie”. Niemcy będą miały znacznie większy problem tracąc swoją „marżę centralową”. Ciekawie może się też prezentować sytuacja, gdy z części dostaw do USA (a może też i do UE) wypadną Chiny. Mamy dziś z nimi (Chinami) skrajny deficyt w wymianie, a dodatkowo konkurujemy o wielu odbiorców. Pytanie tylko czy te konflikty handlowe USA będą na serio czy tylko tak dla pozoru …
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Konflikty handlowe będą utrudniać wzrost gospodarczy krajów starej Unii Europejskiej, z którą się przecież integrujemy, a w dodatku najpewniej rozleją się też na jednolity rynek UE, na którym będziemy mogli zapomnieć np. o liberalizacji handlu usługami.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
W sumie jak wyżej. Jeśli będziemy wystarczająco konkurencyjni to możemy nawet na tym zyskać (relatywnie oczywiście, bo całą gospodarka globalną traci).
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
W zależności od skali
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Konflikty mogą zajść za daleko i zlikwidować korzyści z wolnego handlu. Ale możliwy jest też scenariusz, w którym te konflikty zwiększają integrację Polski z USA i resztą państw zachodnich i zwiększają nasz poziom życia.