Jeśli USA zwiększy cła na produkty i usługi z UE należy podwyższyć cła europejskie na produkty i usługi amerykańskie.
Liczba respondentów: 20
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Tak
UE powinna wybrać te segmenty amerykańskiej gospodarki, ktore mogą najbardziej ucierpieć np. big-techy.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
W interesie europejskim leżą silne polityczne i gospodarcze związki z USA. Nie ma sensu przecinać tych powiązań w imię walki z protekcjonistyczną ideologią, lepiej poczekać jak sama ustąpi. Poza tym, jak lepiej pokazać, że cła są szkodliwe dla obu stron niż nie nakładając ich samemu? Zawsze byłem sceptyczny wobec takich retorsji, bo one przyznają pośrednio rację fałszywym argumentom na rzecz wprowadzenia ceł przez drugą stronę.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Eskalowanie wojny celnej przez UE obciąży przede wszystkim europejskich konsumentów, podnosząc ceny kupowanych przez nich towarów. Jednocześnie KE nie jest gotowa na pełną eskalację - nie nałoży wysokich ceł na tworzące większość obrotów handlowych surowce energetyczne - Stany są tego świadome. Przede wszystkim trzeba jednak dopasować odpowiedź do charakteru partnera - niektórzy mogą argumentować, że Trump będzie szanować tylko symetryczny pokaz siły
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Cła zmniejszają korzyści z handlu. A tworzenie barier w handlu pomiędzy sojusznikami jest grubym błędem. Celny odwet UE powiększy straty dla UE i USA. Jednak brak reakcji na podwyżki ceł przez USA może zachęcić USA i inne państwa do dalszych szykan.
Rosnąca skłonność do konfliktów tworzy świat bliższy grze o sumie zerowej. W takim świecie potrzebujemy inwestować w reputację tych z którymi nie warto wchodzić w konflikt. Inwestycja w reputację by była wiarygodna musi być dla nas kosztowna.
Niestety ze względu na duże nadwyżki Niemiec, Francji i Włoch itp. w handlu z USA jest najbardziej prawdopodobne, że UE się szybko ugnie przed szantażem USA.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Mój wybór - "nie wiem" - wynika z faktu, że jak dla mnie odpowiedź nie jest zero-jedynkowa i nie pokrywa się z żadną z prezentowanych opcji. Działania czysto reaktywne (podwyższanie/obniżanie ceł jako takie) nie mają moim zdaniem sensu. Polityka handlowa może mieć jednak zastosowanie, jeśli wie się, co chce się osiągnąć i jeśli jest ona zintegrowana z innymi politykami (np. przemysłową). W moim przekonaniu polityka handlowa UE powinna wspierać rozbudowę potencjału produkcyjnego w zakresie nowoczesnych i przyszłościowych przemysłów i usług. Jednym z głównych problemów w tym zakresie jest uzyskanie przez europejskie firmy odpowiednio dużej skali działania (na skutek zagranicznej konkurencji, głównie z Chin, ale w niektórych obszarach także USA), więc ich czasowa ochrona – także w formie ceł – może mieć uzasadnienie. W tym kontekście działania innych krajów (wprowadzanie ceł) mogą stanowić dobrą okazję, do wprowadzenia ochrony tych branż, na których rozwoju UE zależy. Nieco paradoksalnie, równocześnie elementem polityki handlowej może być też obniżanie ceł na te surowce/wyroby, w produkcji których Unia sama nie jest zainteresowana, a mogą stanowić nisko-zaawansowany technologicznie wkład, do produkcji bardziej zaawansowanych wyrobów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Działania powinny być takie, by nie zachęcić USA/innych krajów do dalszego zwiększania ceł, ale w miarę możliwości trzeba unikac podnoszenia ceł unijnych, które zaszkodzą gospodarce EU
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Przede wszystkim na usługi - tutaj mamy deficyt handlowy, więc należy pobudzić europejski przemysł technologiczny.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
To bardzo trudny dylemat. Z ekonomicznego punktu widzenia nakładanie ceł importowych przez UE byłoby ze szkodą dla europejskich konsumentów i wymiany handlowej (podobnie jak cła nakładane przez USA będą niekorzystne dla amerykańskich konsumentów). Z drugiej strony amerykańskie cła uderzą w europejskich producentów i cła odwetowe wydają się konieczne dla zachowania podmiotowości w polityce międzynarodowej.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
"Jeżeli ktoś zasypuje własne porty, nie znaczy to, że powinniśmy robić to samo". Ekonomiści w niewielu sprawach zgadzają się tak bardzo, jak w kwestii szkodliwości protekcjonizmu. Jeżeli nie odpowiedziałem na to pytanie "zdecydowanie nie", to ze względu na możliwy negatywny wpływ braku retorsji na politykę gospodarczą USA (zob. odpowiedź na następne pytanie).
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
To, że rząd amerykański chce zmniejszać dobrobyt amerykańskich konsumentów, nie oznacza, że należy w odpowiedzi zmniejszać dobrobyt europejskich konsumentów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Naturalnym odruchem jest podwyżka ceł (też oczekiwanym politycznie). Jeśli mówimy o horyzontalnych cłach, to first-best policy byłoby przekonanie USA do ich nie wprowadzania przez porozumienia/ustępstwa w innych obszarach (jak np. zwiększenie importu gazu LNG z USA) przy wiarygodnej groźbie wprowadzenia ceł odwetowych. UE ma najwięcej do stracenia na pełnoprawnej wojnie handlowej: nasz handel do PKB to 50 %, Chin 37% a USA 27%. W przypadku eskalacji wojny handlowej importowana inflacja zmusiłaby EBC do podwyżki stóp osłabiając dość rachityczny już wzrost. Gdyby brak odwetu (lub symboliczny tylko odwet) nie byłby politycznie możliwy najlepiej wprowadzić lustrzane cła minimalizujące straty PKB (Bouët et al (2024)).
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Nasza odpowiedź musi być wykonana z głębokim namysłem.
W części przypadków zapowiedź wprowadzenia wysokich ceł wystosowana przez Administrację Amerykańską to forma nakłonienia do rozmów o sprawach, na których Stanom zależy, a druga strona nie chciała rozmawiać (była w trybie „nie bo nie”). Skurczowa reakcja naszymi stawkami na taką zapowiedź nie jest optymalna.
Być może to czego Stany oczekują od UE jest wykonalne i można to zrobić (być może równocześnie negocjując jakieś posunięcia Stanów potrzebne nam). Z potencjalnych oczekiwań Stanów my jako kraj robimy już sporo.
Reakcja Unii (gdzie proces decyzyjny jest podporządkowany pod interesy największych gospodarek) może być bardzo nieoptymalna dla nas. Niemcy czy Francja - obrażone, że ich aut Amerykanie nie chcą - mogą forsować retorsje w postaci obłożenia cłami amerykańskiego gazu, sprzętu wojskowego, maszyn i urządzeń – więc również bebechów do elektrowni atomowej. Znaczy UE może „na złość Amerykanom odmrażać polskie uszy…” Powinniśmy mieć jakiś pomysł jak to efektywnie tonować i na pewno nie powinniśmy być pierwszym szermierzem, który będzie domagał się ostrej zdecydowanej reakcji.
Wypada pamiętać, że w potencjalnej wojnie celnej możemy być bardziej poobijani niż Stany, bo kraje UE zazwyczaj mają wyższy wskaźnik eksport i import do PKB - niż bardzo duże Stany (często 4-5 razy wyższy).
Być może przyjdzie czas i na naszą reakcję celną, ale trzeba to zrobić sprytnie.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Wojna handlowa to zawody w których uczestnicy biją się po twarzy, a wygrywa ten, który uderzał się najlżej.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Z punktu widzenia europejskiego konsumenta będzie to niekorzystne, bo każde kolejne cło na produkty importowane z USA zmniejszy ich podaż na rynku wewnętrznym, a co za tym idzie zwiększą się ceny.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Handel pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi, jako państwami na podobnym poziomie rozwoju, wydaje się bardzo korzystny i nie widzę powodu, by wprowadzać w nim restrykcje. Niemniej jednak jeśli z powodów politycznych takie restrykcje pojawią się ze strony amerykańskiej, to optymalna ścieżka do ich zniesienia wydaje się niestety wieść przez wprowadzenie ceł odwetowych i negocjowanie ich późniejszego obustronnego wycofania.
Właściwą odpowiedzią na podwyższeń ceł przez USA na produkty i usługi z UE jest jednostronna obniżka ceł europejskich na produkty i usługi amerykańskie.
Liczba respondentów: 20
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Taka strategia deeskalacji nie zostałaby doceniona przez USA, Europa, która ma opinię słabeusza pogłębiłaby ten wizerunek i obniżyłaby swoje zdolności negocjacyjne.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Lepiej jednak uzgadniać takie rzeczy, nie działać jednostronnie. Byłem wielkim fanem TTP, szkoda że ta idea upadła. Rozumiem, że chodzi o to, żeby pomóc nowej administracji zrealizować cel większego zbilansowania handlu z Europą i wsparcie eksportu amerykańskich produktów. Tyle że źródła tego deficytu to przede wszystkim kierowanie oszczędności Europejczyków do USA, na tamtejszy rynek kapitałowy. Jednostronnie można próbować to rozwiązać, zwiększając atrakcyjność inwestycji w Europie.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Z punktu widzenia europejskiego konsumenta byłoby to najlepsze. Jednak Unia Europejska jest częścią WTO i obowiązują nas zasady, funkcjonujące w tej organizacji. Obniżka ceł w handlu z USA mogłaby sprawić, że będą oni uprzywilejowani wobec innych krajów WTO, co z kolei pociągałoby roszczenie o obniżkę ceł na kraje trzecie. Będą temu przeciwne całe branże, zwłaszcza motoryzacyjna..
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Modele korzyści z międzynarodowego handlu sugerują, że jednostronna obniżka ceł zwiększa dobrostan jednostronnie obniżającego cła.
Modele te pomijają m.in. wpływ agresji celnej na zdolność do:
(i) utrzymania własnego productive capacity w kraju poddanemu szykanom handlowym oraz
(ii) zapewnienia spokoju społecznego w grupach poszkodowanych cłami na nasz eksport,
(iii) budowania argumentów przetargowych do zmuszenia celnego agresora do cofnięcia podwyższonych ceł,
(iv) odstraszanie innych potencjalnych agresorów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Mój wybór - "nie wiem" - wynika z faktu, że jak dla mnie odpowiedź nie jest zero-jedynkowa i nie pokrywa się z żadną z prezentowanych opcji. Działania czysto reaktywne (podwyższanie/obniżanie ceł jako takie) nie mają moim zdaniem sensu. Polityka handlowa może mieć jednak zastosowanie, jeśli wie się, co chce się osiągnąć i jeśli jest ona zintegrowana z innymi politykami (np. przemysłową). W moim przekonaniu polityka handlowa UE powinna wspierać rozbudowę potencjału produkcyjnego w zakresie nowoczesnych i przyszłościowych przemysłów i usług. Jednym z głównych problemów w tym zakresie jest uzyskanie przez europejskie firmy odpowiednio dużej skali działania (na skutek zagranicznej konkurencji, głównie z Chin, ale w niektórych obszarach także USA), więc ich czasowa ochrona – także w formie ceł – może mieć uzasadnienie. W tym kontekście działania innych krajów (wprowadzanie ceł) mogą stanowić dobrą okazję, do wprowadzenia ochrony tych branż, na których rozwoju UE zależy. Nieco paradoksalnie, równocześnie elementem polityki handlowej może być też obniżanie ceł na te surowce/wyroby, w produkcji których Unia sama nie jest zainteresowana, a mogą stanowić nisko-zaawansowany technologicznie wkład, do produkcji bardziej zaawansowanych wyrobów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
z punktu widzenia samej gospodarki jednostronna obniżka cel to dobry pomysł, pytanie czy nie zachęci to drugiej strony do jeszcze większego podnoszenia ceł, co w krótkim okresie będzie szkodliwe dla EU
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Obniżka ceł europejskich byłaby właściwą odpowiedzią na obniżkę ceł amerykańskich. Pozostałe kombinacje są ściśle gorsze.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Taka decyzja mogłaby zostać odebrana przez Trumpa i jego wyborców jako przejaw słabości i skłonić go do dalszych podwyżek ceł. USA są ważną częścią Zachodu i UE powinna powstrzymywać się od działań, które zwiększałyby ryzyko nierozsądnej polityki gospodarczej w USA.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
To, że rząd amerykański chce zmniejszać dobrobyt amerykańskich konsumentów, nie oznacza, że należy w odpowiedzi zmniejszać dobrobyt europejskich konsumentów. Obniżka ceł, nawet jednostronna, jest korzystna.
Na przykład Bhagwati w "Going Alone: The Case for Relaxed Reciprocity in Freeing Trade" pisze tak:
"The substantive introduction provides a synthesis of the findings as well as theoretical support. It argues that although unilateral freeing of trade is generally less beneficial than reciprocity, it can trigger "sequential" reciprocity through example or by encouraging lobbies abroad to favor trade expansion".
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie
No to by już wyglądało na samobiczowanie. Z pewnością opowieść dlaczego taka reakcja miałby być dla nas optymalna byłaby dla mnie arcyciekawa.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Jak napisał Dani Rodrick, w przypadku Donalda Trumpa najlepszą reakcją może być zachowanie spokoju, wycofanie się, i pozwolenie łobuzowi na dalsze okładanie ciosami siebie samego.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Zanim UE zacznie zmieniać cła, powinna poczekać na efekty działania mechanizmów rynkowych, jak dostrojenie kursów walut, przebudowanie łańcuchów dostaw i realokacja zasobów wewnętrznych.