1. Ograniczenia w przekraczaniu granic UE dla obywateli UE nakładane przez państwa UE utrudniają ochronę zdrowia oraz niepotrzebnie mocno ogranicza aktywność gospodarczą.
Liczba respondentów: 19
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
To pytanie w praktyce oznacza dwa. Nie jestem w stanie spójnie na nie odpowiedzieć. Ograniczenia w przekraczaniu granic z pewnością spowodują mocne ograniczenie aktywności gospodarczej, ale być może wcale nie utrudnią ochrony zdrowia.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Ograniczenia w przekraczaniu granic krajowych pomagają w ochronie zdrowia obywateli poprzez ułatwianie śledzenia i spójną kontrolę warunków życia. Zarazem ograniczają aktywność gospodarczą - jest kwestią dyskusyjną czy niepotrzebnie mocno. To zależy od akceptacji dla określonych poziomów śmiertelności, która w Polsce kształtuje się nisko. Z perspektywy polskich pracodawców problematyczne jest przekraczanie granicy przez obywateli Ukrainy, którzy chcieliby wrócić do Polski, ale mają z tym problemy.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Zamknięcie granic zerwało połączenia transgraniczne, które do tej pory sprawiały, że z punktu widzenia życia gospodarczego i społecznego granice te miały małe znaczenie.
Polityka zdrowotna i ekonomiczna musi obecnie zakładać, że: (1) w każdym kraju istnieją ogniska COVID-19 i (2) są one na tyle gęsto rozsiane w populacjach, że prawdopodobieństwo zarażenia zawsze jest niezerowe. Nie ma zatem powodu, by obywatele innych krajów członkowskich odwiedzający dany kraj podlegali innym ograniczeniom niż obywatele tego kraju. Mówiąc obrazowo, z punktu widzenia władz nie powinno mieć znaczenia, kto stoi w kolejce do kasy, jeśli zachowane są odstępy, wszyscy mają maski (o ile prawo w danym kraju tego wymaga) i kasjer jest chroniony przed bezpośrednim kontaktem.
Wreszcie, warto zauważyć, że duża część sukcesu w powstrzymaniu rozprzestrzeniania się epidemii wynika również z samoorganizacji społeczeństwa i indywidualnych decyzji o ograniczeniu kontaktów oraz aktywności. Warto pozostawić pewien margines zaufania do obywateli również w kwestii rutynowych podróży transgranicznych.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Nie wydaje mi się, żeby utrudniały ochronę zdrowia, choć z pewnością ograniczają aktywność gospodarczą (jak wszystkie inne restrykcje zmierzające do opanowania pandemii). Czy niepotrzebnie mocno - to zależy jak długo zostaną utrzymane; na tym etapie powiedziałbym, że nie.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Możliwość kontrolowania przepływu osób pomiędzy krajami UE może zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa COVID-19 z krajów bardziej dotkniętych epidemią do tych mniej dotkniętych. Ma to pozytywny wpływ na walkę z epidemią.
Efekt na gospodarkę nie jest jednoznaczny. Z jednej strony ogranicza to wymianę handlową, (aczkolwiek nie musi ograniczać wymiany dóbr) i wpływa na sektory polegające na migracji sezonowej. Z drugiej, potencjalnie ułatwi otwieranie mniej dotkniętych gospodarek, za równie pod względem czysto technicznym, jak i politycznym. Wydaje mi się, że ten pozytywny efekt będzie dominować w krótkim okresie.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Podobnie jak krajowe lockdowny nie są do utrzymania w dłuższym okresie. Potrzeba wypracowania rozwiązań ogólnoeuropejskich jest pilna, zwłaszcza, ze część regionów (także w Polsce) zależy od sektorów dla których ruch międzynarodowy jest szczegolnie ważny (turystyka)
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Nie wiem, czy zamknięcie granic utrudnia ochronę zdrowia. Jednak od kiedy epidemia obecna jest w podobnej skali w większości krajów, zamknięcie granic nie jest skuteczną ochroną przed jej rozprzestrzenianiem się.
Z całą pewnością jednak zamknięcie granic jest dodatkowym, poważnym utrudnieniem dla działalności gospodarczej. Dotyczy to zwłaszcza pracowników sezonowych - zarówno realne administracyjne ograniczenia ich mobilności, jak i indywidualna obawa przed zachorowaniem lub utrudnionym wyjazdem i powrotem poważnie ograniczą w tym roku dostęp rolnictwa i budowlanki do taniej siły roboczej zza granicy. Będzie to sprzyjało wzrostowi cen warzyw i owoców.
Pracowników tych trudno będzie zastąpić rodzimą siłą roboczą, zarówno ze względu na brak kwalifikacji, jak i chęci do szukania pracy tymczasowej w innym zawodzie i poza miejscem zamieszkania. Obrazowo: zwolniony kelner z Krakowa nie nada się na pracownika budowlanego i nie będzie chciał pojechać "na truskawki" do odległej o 300 km wsi.
Zamknięcie granic uderza też w strefy przygraniczne, od lat funkcjonujące jako międzynarodowe organizmy. To poważny problem dla lokalnych społeczności i gospodarek.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Ograniczenia mobilności międzynarodowej są jednym z podstawowych narzędzi obniżania współczynnika zachorowań (tzw. R). W związku z tym są potrzebne i mimo negatywnego wpływu na aktywność ekonomiczną powinny pozostać w mocy do czasu wynalezienia leku/szczepionki na COVID-19.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Zamkniecie granic UE dla obywateli UE mogło mieć sens, gdy przypadki zachorowań ograniczały się do przyjezdnych. Styczeń?
Gdy jednak transmisja jest już lokalna zamykanie granic państwowych w UE dla jej obywateli szkodzi gospodarce i utrudnia zwalczanie choroby (np. personel medyczny nie może dotrzeć do pracy po drugiej stronie granicy).
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Zakłócenia najbardziej widoczne są na terenach przygranicznych. Generalnie, ograniczenia zakłócają funkcjonowanie jednolitego rynku w UE. Ponadto podejście nie jest jednolite w poszczególnych krajach UE. Oczywiście należy wyważyć aspekty zdrowotne i gospodarcze. Ale niejednolitość podejścia pokazuje, że czynniki te są różnie ważone. Potrzebne jest jednolite podejście w całej UE.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Jeśli za podstawową wartość, którą chcemy chronić przyjmujemy ludzkie życie i zdrowie, to ograniczenia w ruchu ułatwiają zapanowanie nad pandemią. Z kolei z punktu widzenia aktywności gospodarczej dużo większym problemem jest lokalny lockdown. Oddzielną – choć powiązaną - sprawą jest to, w jaki sposób zamyka się granice, czy np. umożliwia się obywatelom Unii powrót do ich własnych krajów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Zamykanie granic dla swobodnego przepływu osób nie jest najważniejszym środkiem ochrony zdrowia i nie jest najważniejszych czynnikiem ograniczającym aktywność gospodarczą w UE.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Ograniczenia na granicach sprzyjają ograniczeniu zachorowalności. Przynoszą jednak różnorakie negatywne skutki dla gospodarek.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Niejasne jak zamykanie granic mogłoby pomóc w walce z epidemią wobec lokalnej transmisji wirusa. Jakkolwiek część zakażonych nie przyjedzie do kraju zza granicy, to jednocześnie wielu innych będzie narażonych na zakażenie przez trudności z powrotem do kraju. Wobec tego zamknięcie granic niepotrzebnie pogłębia recesję gospodarczą przez zakłócenie łańcuchów dostaw i transgranicznego świadczenia pracy.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Mimo iż jednostronne decyzje o ograniczaniu ruchu przez granice państw narodowych jest dopuszczalne, powinno być stosowane jako ostateczny środek zapobiegawczy oraz po wyczerpaniu możliwości uzgodnienia takich działań bilateralnie oraz multilateralnie. Optymalnie powinno być skoordynowane w ramach UE na zasadach wzajemności, zwłaszcza że rozprzestrzenianie się wirusa pochodzi w różnych źródeł a ocena intensywności jego występowania zależy od ilości i jakości wykonywanych testów. Bez jednolitej przejrzystej oceny takie jednostronne działanie mogą być postrzegane jako nadmierne, co może prowadzić pod byle pretekstem do działań retorsyjnych w przyszłości.
2. Ograniczenia nakładane przez państwa UE na eksport, w tym np. na eksport wyrobów medycznych i wyposażenie ochronnego do innych państw UE mogą przynieść więcej kosztów niż korzyści dla państw podejmujących takie decyzje.
Liczba respondentów: 19
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Tu istotne czynniki nie są uwzględnione w pytaniu. O jakie ograniczenia chodzi? Czy o certyfikaty jakości? W związku z tym trudno jest mi odnieść się do tego pytania.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
To sytuacja bez precedensu i tolerancja dla skrajnych decyzji politycznych jest wyższa niż zwykle. Skala i przejściowy charakter ograniczeń z perspektywy makro mają pomijalny wpływ gospodarczy.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Stawianie tego rodzaju barier upośledza mechanizmy cenowe i bodźce do zwiększania zagregowanej produkcji wyrobów i wyposażenia na poziomie całej UE. Lepszym narzędziem do zapobiegania tymczasowym brakom na poziomie kraju jest np. tworzenie i utrzymywanie odpowiednich rezerw.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
To podkopuje reguły jednolitego rynku i może w przyszłości odbić się rykoszetem. Z drugiej strony, ochrona zdrowia jest kompetencją poszczególnych państw i w sytuacji nadzwyczajnego zagrożenia zdrowia jestem w stanie jakoś to zrozumieć, tak jak przejściowy zakaz poruszania się obywateli EU.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
To bardzo zależy od siły handlowej i politycznej poszczególnych krajów i siły UE jako całości.
Oczywiście nakładanie ograniczeń jest gorszym rozwiązaniem niż skoordynowane trzymanie otwartych granic dla wymiany dóbr. Ale w sytuacji gdy pewnie kraje idą w kierunku protekcjonistycznym (np. USA), optymalnym i racjonalnym rozwiązaniem możę być pójście samemu w takim kierunku. Taki "dylemat więźnia" jest niestety dużym zagrożeniem dla przyszłości handlu międzynarodowego.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Przejściowo były one zrozumiałe jednak potrzebne jest także by sygnały cenowe skłoniły biznes do inwestowania w zgodzie z potrzebami całej europejskiej gospodarki także w sferze artykułów medycznych.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
W krótkim horyzoncie czasowym taka decyzja niesie za sobą korzyści polityczne: oto twardy, dbający o obywateli rząd zabrania oddawać w obce ręce towary ratujące zdrowie i życie rodaków.
Jest to jednak działanie krótkowzroczne. Ten sam rząd chciałby też pokazać obywatelom, że dba o nich kupując maseczki i rękawice zza granicy. Odpowiedzią na zakaz eksportu z jednego kraju może być zakaz eksportu wprowadzony u jego partnerów handlowych. Jedyną konsekwencją upowszechnienia takich zakazów musi być niedobór objętych zakazami towarów w kolejnych krajach. Jeżeli A zakaże eksportu maseczek, których produkuje dużo, to B przestanie sprzedawać A odczynniki do badań i ucierpią pacjenci w obu krajach. A jeśli to B pierwszy wynajdzie szczepionkę na koronawirusa?
Wspólny rynek w ramach UE powinien umożliwiać zwiększenie dostępności towarów, również wyrobów medycznych, na potrzeby wszystkich krajów członkowskich. Władze krajowe powinny zabezpieczać swoje systemy ochrony zdrowia dbając o regularne zakupy niezbędnego wyposażenia i w miarę możliwości dywersyfikując źródła dostaw, z uwzględnieniem zwiększania krajowych mocy produkcyjnych. Zakaz handlu wyrobami medycznymi może jedynie zaszkodzić i gospodarkom i pacjentom we wszystkich krajach.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Ograniczenia w handlu wyrobami medycznymi są zasadne, o ile ich głównym celem jest przeciwdziałanie spekulacji i arbitrażu rynkowego mogących prowadzić do niedoborów towarów i/lub znacznego wzrostu cen tych wyrobów na terenie UE.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Albo pozwalamy producentom rozsianym po Europie specjalizować się, produkować taniej i lepiej by dostarczali najlepsze i najtańsze produkty do całej Europy. Albo dla każdego produktu będziemy hodować narodowych czempionów.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Jednolity rynek w UE jest fundamentem. Ograniczenia mogą niepotrzebnie wzmóc populistyczne tendencje protekcjonistyczne. Przykładem takich nieodpowiedzialnych zachowań jest lista polskich mleczarni, które sprowadzają mleko z innych krajów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Trudno jest wyważyć korzyści z „chomikowania” określonych artykułów z kosztami stopniowej erozji wiarygodności wspólnego rynku. Za tym dylematem skrywa się tak naprawdę głębszy problem – dość powszechnego zlekceważenia przez kraje Unii kwestii pandemii, co wymusiło konieczność reaktywnych, czasami panicznych wręcz działań. Niestety strategiczne myślenie w Europie coraz powszechniej zastępuje populistyczna polityka zorientowania na „tu i teraz”.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Często produkty medyczne są wytwarzane w kilku krajach; ograniczenia eksportu prowadzą do paradoksów, że w poszczególne kraje zostają z niedokończonymi półproduktami. Jednocześnie nikną korzyści skali i specjalizacji, co znaczy, że produkcja tak teraz potrzebnego sprzętu będzie mniej wydajna i droższa.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Oczywiście. Jednostronne ograniczenia eksportu doprowadzają do ograniczeń odwetowych. To prowadzi do wzrostu cen i zmniejszenia globalnej podaży. W przypadku pandemii, która nie jest idealnie zsynchronizowana wśród wszystkich krajów świata, globalna dostępność i elastyczność podaży są zatem kluczowe.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Ograniczenia nie przynoszą istotnej poprawy nasycenia danego kraju wyrobami medycznymi i wyposażeniem ochronnym.
Mogą jednak kosztować znaczne straty reputacyjne i wizerunkowe, tak na poziomie całego kraju, jak i pojedynczych firm, którym wstrzymano umówioną już wysyłkę.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Nakładanie zakazów eksportu w krótkim okresie może prowadzić do analogicznej odpowiedzi ze strony innych państw, a w długim zachęca inwestorów do rozwijania mocy produkcyjnych w krajach mniej skłonnych do wprowadzania podobnych restrykcji. W przyszłości firmy będą spodziewały się tymczasowych restrykcji w okresach wzrostu popytu na świecie, więc nie będą miały bodźców tworzyć mocy produkcyjnych pozwalających w krótkim czasie zwielokrotnić produkcję. Co więcej, inwestycje w innowacyjne produkty medyczne mogą wymagać poniesienia dużych kosztów stałych i stawać się opłacalne dopiero przy dostępie do dużego rynku - tymczasem rządy państw członkowskich dały firmom sygnał, że ich rynek może zostać drastycznie ograniczony akurat w okresie największego popytu.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Analogiczna argumentacja jak w powyżej. Wprowadzenie tego typu ograniczeń niszczy ideę integracji, efektywnie działającego wspólnego rynku, zaufanie między państwami UE, a tym samym może w przyszłości prowadzić do nasilenia się gry interesów, bardziej egoistycznych działań państw członkowskich, ze szkodą dla całej UE.
3. Rywalizacja rządów i banków centralnych poszczególnych państw na coraz wyższe sumy działań pomocowych dla rodzimych firm może zakłócać współpracę gospodarczą.
Liczba respondentów: 19
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Generalnie można pokusić się o twierdzącą odpowiedź w tym kontekście, choć i tu brak istotnych informacji. Jeżeli chodzi o współpracę gospodarczą, to ujednolicone warunki funkcjonowania raczej jej sprzyjają.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
W długim okresie najważniejszym powodem interwencji rządowej jest ograniczenie ryzyka przejęć osłabionych podmiotów krajowych przez podmioty zagraniczne - niekoniecznie europejskie. Rażąca dysproporcja miałaby właśnie takie skutki. Od góry zakres wsparcia określa poziom rozwoju.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Generalnie, nie. To nie jest gra o sumie zerowej i efekty stymulacji fiskalnej i monetarnej będą odczuwalne zagranicą, w postaci zwiększonego popytu na dobra i usługi wytworzone tamże. To dotyczy każdego kraju i obecna sytuacja nie różni się co do zasady od dowolnej recesji. Oczywiście, rozmiary obecnych programów pomocowych są fenomenalne, ale podobnie sprawy mają się z trwającą recesją.
W tej chwili każda gospodarka ma podobne problemy i funkcjonuje znacząco poniżej potencjału. Dopóki ten stan będzie się utrzymywał, dopóty rozmawianie o skutkach ubocznych stymulacji typu "beggar thy neighbour" jest bezprzedmiotowe, bo te koszty nie przekraczają korzyści w postaci doprowadzenia gospodarki światowej do stanu pełnego zatrudnienia i optymalnego wykorzystania mocy wytwórczych.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Nie wiem czy taka rywalizacja była pierwotnym celem rządów i banków centralnych, ale wygląda na to, że faktycznie skala pomocy publicznej dla firm w różnych krajach UE będzie mocno zróżnicowana, co zakłóci funkcjonowanie wspólnego rynku i może wpłynąć na ścieżkę wychodzenia z kryzysu poszczególnych części Europy.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Rozumiem, że chodzi tutaj o obecną sytuację w której państwa hibernują swoje gospodarki. Wspomaganie rodzimych firm jest niezwykle ważne nie tylko dla tego żeby utrzymać zatrudnienie (i przyszły popyt) w kraju, ale również dla funkcjonowania zagranicznych gospodarek. Dla przykładu, sytuacja niemieckiej firmy może zależeć od wypłacalności jej polskiego klienta oraz od popytu na jej produkty wśród polskich klientów, i vice versa. Skoordynowana i zdecydowana pomoc rodzimym gospodarkom zapobiega potencjalnemu efektu domina i rozprzestrzenianiu się kryzysu gospodarczego.
Jest również inny argument ekonomiczny . Państwo powinno przede wszystkim wspierać te firmy, które płacą podatki w kraju, tak żeby zapewnić sobie większą przestrzeń fiskalną na późniejszych etapach kryzysu.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Nie wydaje mi się żeby taka rywalizacja miała miejsce.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Nie dostrzegam takiej rywalizacji, zwłaszcza w obszarze polityki monetarnej. Kierowanie pomocy publicznej wyłącznie do podmiotów z przewagą krajowego kapitału nie jest też możliwe na gruncie prawa unijnego.
Wykluczanie z pomocy firm, zarejestrowanych w rajach podatkowych, nie jest działaniem zaburzającym konkurencję. Podatki są formą opłaty za tworzenie usług publicznych, z których firmy korzystają, takich jak system prawny, infrastruktura, podnoszenie jakości dostępnego kapitału ludzkiego poprzez edukację czy ochronę zdrowia. Pomoc państwa dla biznesu to rodzaj ubezpieczenia od nagłego kryzysu. W odróżnieniu od dóbr publicznych, można ją jednak ograniczyć wyłącznie do tych, którzy takie ubezpieczenie wykupili, płacąc podatki w kraju, który tę pomoc ma świadczyć. Płacąc niskie podatki w innych jurysdykcjach, firmy zdecydowały się tego ubezpieczenia nie kupować. Oszczędzone pieniądze mogły przeznaczyć na budowę rezerw finansowych (rodzaj prywatnego ubezpieczenia).
Adresowanie niektórych instrumentów wsparcia do MŚP, tworzonego w zdecydowanej większości przez krajowy kapitał to inne sprawa.
Co do zasady ochrona MŚP przed presją konkurencyjną większych przedsiębiorstw jest na dłuższą metę szkodliwa. Hamuje wzrost firm, a wraz z nim ich odporność i innowacyjność, utrwala nieefektywną alokację zasobów w gospodarce, zmniejsza produktywność.
W obecnych warunkach priorytetem wielu rządów jest ochrona miejsc pracy. W Polsce krajowy kapitał to w większości MŚP, które odpowiadają za prawie dwie trzecie zatrudnienia i jednocześnie mają dużo mniejsze zasoby finansowe pozwalające przetrwać okres spadku przychodów niż duże firmy. Przejściowe wspieranie takich firm może ograniczyć skalę wzrostu bezrobocia. Tymczasem wspieranie większych firm, o znacznych rezerwach finansowych, które są lepiej przygotowane do utrzymania miejsc pracy nawet w okresie przejściowego pogorszenia koniunktury, może opierać się w większym stopniu na ulgach i kredytach, a w mniejszym na dotacjach.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Zwiększanie skali zaangażowania państwa w ochronę gospodarki przed skutkami pandemii nie jest w żaden sposób szkodliwe, a w zależności od mechanizmu wsparcia przynosi pozytywne efekty krótko- i średnioterminowe. Do tej pory nie zaobserwowałem natomiast rywalizacji między instytucjami publicznymi co do skali tej pomocy (chociaż czasami tak jest to przedstawiane w mediach). Co więcej, instytucje unijne próbują koordynować działania pomocowe w ramach UE. Jednakże, gdyby doszło do rywalizacji typu beggar-thy-neighbour, polegającej na wsparciu gospodarki poprzez osłabianie kursu walutowego i innych mechanizmów przerzucania kosztów kryzysu na partnerów handlowych, to takie polityki uznałbym za szkodliwe.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Użycie polityk pieniężnych i fiskalnych, jest konieczne by przeciwdziałać skutkom COVID-19. Jednocześnie różny zakres i forma interwencji w różnych państwach będzie zmieniać relatywną pozycję rynkową producentów z różnych państw.
Producenci z państw bardziej sprawnych i bogatszych będą w relatywnie lepszej pozycji na globalnym rynku. To, że część stymulacji gospodarek bogatych przecieknie do gospodarek biednych, nie ochroni słabszych i biedniejszych przed relatywnie bardziej dotkliwym szokiem gospodarczym, pogłębionym przez niesymetryczne interwencje gospodarcze.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Jeżeli w programach pomocowych faworyzowane są "rodzime" firmy, a nie po prostu firmy wytwarzające wartość dodaną i zatrudniające pracowników na terenie danego kraju to jest to bardzo szkodliwe podejście i zdecydowanie może to zakłócać współpracę gospodarczą.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Tak. W jakiejś mierze pomoc rządów i banków centralnych (szczególnie w skali w jakiej ma obecnie miejsce) będzie zakłócać współpracę gospodarczą, a przede wszystkim procesy konkurowania. Ostateczny efekt będzie zależał od dominującego charakteru/celu pomocy. Jeśli będzie ona ukierunkowana głównie na zapewnienie płynności w czasach dramatycznego spadku aktywności, to w zintegrowanym gospodarczo świecie jej efekt netto będzie korzystny dla wszystkich (ze względu na łańcuchy wartości, miejsca pracy i związany z tym popyt, itd.). Jeśli jednak istotnym, zawoalowanym motywem stanie się „poprawianie sytuacji konkurencyjnej” lokalnych firm na globalnym rynku, to zaburzy to mechanizmy rynkowe i w ostatecznym rachunku może przyspieszyć deglobalizację.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Na działaniach ograniczających negatywne konsekwencje w poszczególnych krajach naturalnie korzystają też ich partnerzy handlowi - ich eksport się nie załamie. Ale brak koordynacji i zbyt duża skala dopłat (albo ich złe adresowanie) może oznaczać, że czasem na rynku przetrwają wcale nie najlepsze firmy, a te których rządy są w stanie więcej wydać na programy pomocowe. A rywalizacja banków centralnych będzie prowadziła do napięć na rynkach walutowych.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Wyjątkowy charakter recesji Wielkiego Lockdownu wymusza na krajach wprowadzanie wyjątkowych działań. O tym, że nie zakłócają one normalnej współpracy gospodarczej świadczy fakt, że UE zdecydowała się rozluźnić regulacje dotyczące pomocy publicznej.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Nie sadze, ze mamy do czynienia z rywalizacja. Kazdy rzad stara sie skonstruowac optymalny pakiet pomocowy uwzgledniajac oczywiste trade-offs. Wspolprace gospodarcza zaklocilaby porazka dzialan pomocowych w poszczegolnych krajach, nie ich sukces.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
To jest forma protekcjonizmu. Kraje zasobniejsze próbują spowodować, by podmioty gospodarcze z ich terenu w okres po kryzysie weszły silniejsze i przejęły część rynku od graczy w słabszej kondycji (w rozumieniu - z tych krajów gdzie środków na wsparcie było mniej).
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Produktywność rośnie, kiedy firmy chętniej wybierane przez konsumentów rozszerzają produkcję, wypierając z rynku mniej wydajne przedsiębiorstwa. Ten proces na europejskim wspólnym rynku będzie zakłócony, jeżeli konkurencję zaczną wygrywać firmy, które otrzymały szybsze i hojniejsze subsydia ze strony państw narodowych, zamiast tych chętniej wybieranych przez konsumentów. Dlatego w normalnych czasach reguły wspólnego rynku zakazują udzielania pomocy publicznej poza szczególnymi przypadkami. Zakładając, że poluzowanie reguł pomocy publicznej w "nienormalnych" czasach pandemii jest konieczne, to ciągle na wynikłej rywalizacji państw narodowych relatywnie zyskają firmy z tych bardziej sprawnych i bogatszych, wobec swojej konkurencji z peryferiów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Po pierwsze, nie widzę tu miejsca na rywalizację, typu kto da więcej. Po drugie, zakłócenia mogą wystąpić w zależności od jakości pakietów pomocowych, a ta jest mocno zróżnicowana. Po trzecie, część pakietów uzgadniana jest z KE, a więc istnieje przestrzeń na obiektywną ocenę wystąpienia niekorzystnych efektów zaburzających konkurencję, a więc być może również pośrednio współpracę gospodarczą.