Możliwie szybkie przyjęcie Euro zmaksymalizuje dobrostan Polaków.
Liczba respondentów: 24
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Spełnienie kryteriów konwergencji byłoby korzystne dla Polski. Natomiast nie jest jasne, czy Polska powinna być częścią strefy euro, gdzie stopy procentowe są systematycznie poniżej stóp potrzebnych do zapewnienia równowagi makro-finansowej w Polsce.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Czuję się przekonany tym, że polska gospodarka dobrze wykorzystałaby niższe stopy procentowe, niższa inflację oraz eliminację znacznej części ryzyka walutowego, co doprowadziłoby do intensyfikacji wymiany handlowej z eurozoną. Przed przystąpieniem do strefy euro (albo w trakcie tego procesu) należałoby jednak obniżyć dług i deficyt oraz zwiększyć dostępność gruntów pod zabudowę w dużych miastach. To pierwsze zminimalizowałoby zagrożeniem kryzysem finansów publicznych, drugie potrzebne jest dla zapobieżenia niebezpiecznemu boomowi na rynku wtórnym mieszkań i domów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Wpływ przyjęcia euro na dobrobyt powinien być raczej mały. Badania pokazują, że wpływ euro na wzrost gospodarczy w krajach, które przyjęły wspólną walutę poprzednio jest niejednoznaczny. Średnio zapewne mały. Wpływ na inne wymiary dobrobytu jest niejasny. Wydaje się, że powinien być dodatni na bezpieczeństwo polityczne poprzez dalsze związanie Polski z UE. W sumie w długim okresie wpływ na ogólny dobrobyt (w tym bezpieczeństwo) powinien być pozytywny.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Dążenie do wejścia do strefy euro - obniżanie inflacji, deficytu strukturalnego, ale też deklaracja bardziej prounijnego kursu w polityce będą działać prowzrostowo. Samo wejście do strefy euro, a wcześniej do EM II musi się jednak odbyć po odpowiednim kursie - to warunek konieczny. Warto więc dążyć do euro, ale nie chodzi tu o wyścig.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Dopóki potencjalne tempo rozwoju Polski jest wyższe od tego dla Niemiec/Eurozony dopóty optymalna polityka pieniężna dla Polski będzie inna niż dla strefy Euro.
Postulowanie Euro jako sposobu na rozwój gospodarczy Polski to mylenie objawów zachodniego dobrobytu z jego przyczynami. Na peryferiach regularnie szuka się prostych recept na dogonienie bogatszych. Ale tak jak kowchozy nie dały ZSRR wydajności wielkich farm amerykańskich, tak przyjęcie Euro nie zwiększy tempa naszego rozwoju.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Nie wiem. Dobrostan jest pojęciem, który można definiować w różny sposób. Poza tym efekty mogą być różne w krótkim i długim okresie. Nie byłyby także takie same dla wszystkich. Gdyby sprowadzić wszystko (co jest dużym uproszczeniem) do efektów finansowych, to euro w portfelach może mieć pozytywne konsekwencje dla tych, którzy mają zobowiązania lub często wyjeżdżają w celach turystycznych do krajów strefy euro. Może też wydawać atrakcyjne w kontekście tego co się dzieje za naszą wschodnią granicą (mniejsze ryzyko utraty wartości, możliwość łatwego transferu środków). Równocześnie, gdybyśmy przy 17-18% inflacji mieli stopę referencyjną na poziomie 2%, a oprocentowanie depozytów na poziomie 0.5% (taki jest średni poziom dla nowych depozytów gospodarstw domowych), to po pierwsze ograniczenie inflacji wymagałoby dużo bardziej restrykcyjnej polityki fiskalnej (np. brak transferów), a utrata wartości zgromadzonych aktywów finansowych postępowałaby jeszcze szybciej niż dziś.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Po wprowadzeniu euro, firmy handlujące z krajami strefy euro, a także Polacy podróżujący po tych krajach, odczują większą wygodę. Nie będą ponosić ryzyka zmiany kursu walutowego i kosztu wymiany walut. Wielu Polaków poczuje się lepiej, gdyż uzna, że dzięki wejściu do strefy euro Polska jest bezpieczniejsza i stała się trudną do oderwania częścią Unii Europejskiej.
Korzyści z posiadania euro są generalnie łatwo zrozumiałe prawie dla każdego. Natomiast ryzyka i koszty związane z utratą własnej waluty są na pierwszy rzut oka znacznie mniej oczywiste i przez wielu ludzi w ogóle nie rozumiane. Jeżeli Polska, pozbawiona mechanizmu amortyzującego jakim jest elastyczny kurs walutowy, popadnie w przyszłości kłopoty gospodarcze (patrz: komentarz do odpowiedzi na drugie pytanie), to dobrostan Polaków pogorszy się znacznie. Może to narazić nasz kraj na perturbacje społeczne i polityczne o dramatycznych konsekwencjach, choć niekoniecznie będzie to w powszechnym odczuciu przypisywane brakowi własnej waluty.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Kwestia przyjęcia Euro nie jest czynnikiem determinującym dobrostan Polaków, tym bardziej, że pojęcie dobrostanu jest kategorią wykraczającą poza wąskie, ekonomiczne myślenie (stan zdrowia, stan relacji społecznych, etc.)
Udzielona
odpowiedź:
Nie
W kryzysie niezależna polityka monetarna pomaga walczyć m.in. z inflacją i szybciej reagować na niestabilne zachowania podmiotów indywidualnych i zbiorowych. Szybkie wejście do strefy Euro nie rozwiąże problemów politycznych w naszym kraju, a recesja może być głębsza przy niskich stopach Europejskiego Banku Centralnego.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Kraje strefy euro pozostają najważniejszym partnerem handlowym Polski, więc wspólna waluta minimalizuje ryzyko walutowe naszego handlu. Jak pokazał ostatni rok, niezależna polityka monetarna wcale nie musi być plusem.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Dobrobyt zależy od bardzo wielu czynników, trudno traktować zwiększanie dobrobytu jako proces jednowymiarowy, zależny od jednej decyzji lub jednego procesu, jak zmiana waluty. Nie widzę aż tylu korzyści z przyjęcia euro, bym patrzył na to, jako na coś, co bezwzględnie i znacząco podniesie nam dobrobyt. Jednocześnie obecny kryzys inflacyjny tworzy wiele wyzwań, z którymi niekoniecznie musimy sobie poradzić. Zobaczymy, jak wyjdziemy z tego my, jak wyjdą inne kraje. To będzie ważne doświadczenie. Jestem otwarty na nowe argumenty.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Sa dobre argumenty zarowno za przyjeciem euro jak i przeciw. Kryzys inflacyjny pokazal z cala dobitnoscia, ze argumenty za silniejsze. Sa nimi: niezalezny bank centralny z duza wiarygodnoscia, co pozwala na prowadzenie lagodnej polityki antyinflacyjnej z dobrymi skutkami. Strefa euro ma dzis nizsza inflacje i nizsze stopy procentowe (choc niektore male gospodarki strefy euro maja chwilowo wyzsza inflacje niz Polska, to jest to w moim przekonaniu bardzo tymczasowe), wiec jej mieszkancy sa dzis w duzo bardziej komfortowej sytuacji niz mieszkancy Polski.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Moja odpowiedź będzie bazowała na moim (oraz współautorów) raporcie pt. "Wykorzystać niezależność – euro vs złoty. Korzyści i koszty pozostania przy własnej walucie" (marzec 2021, WEI). Jak stwierdziliśmy w tej publikacji, ponieważ ani analiza teoretyczna, ani empiryczna, nie dostarczają silnych dowodów ani za przyjmowaniem, ani za nieprzyjmowaniem euro, wydaje się, że rozsądniejszą decyzją z punktu widzenia zarządzania ryzykiem jest pozostanie przy walucie krajowej. A przynajmniej spokojnie przemyślane i odpowiednio przygotowane przyjęcie euro aniżeli jego "możliwie szybkie przyjęcie". Fundamentalne znaczenie dla pomyślności gospodarczej ma bowiem odpowiednia polityka gospodarcza realizowana na szczeblu krajowym. Rząd powinien zatem w szczególności skupić się na uzdrowieniu finansów publicznych oraz na uelastycznieniu rynku pracy i rynku produktów, aby zwiększyć swoją konkurencyjność i odporność na szoki zewnętrzne. Dzięki temu kraj byłby lepiej przygotowany na ewentualne przyjęcie euro w przyszłości.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Po pierwsze, w tym temacie kluczowe jest to po jakim kursie nastąpić ma to „szybkie przyjęcie”. Tak słaby kurs, jaki dziś notuje złoty (albo jeszcze gorszy) zabetonuje naszą biedę (rozumianą jako niskie zdolności nabywcze płac i świadczeń oraz niską wycenę oszczędności złotowych i nieruchomości). Kurs zbyt mocny – wprowadzony w zbyt forsownym tempie - da nam „szczęście” porównywalne do tego, jakiego doświadczyli mieszkańcy byłego NRD gdy ich markę wymieniono na markę z NRF-u (w pierwszej chwili poczuli się znacznie bogatsi, by zaraz potem utracić pracę i perspektywy na przyszłość).
Po drugie, dobrostan to pojęcie niebywale szerokie, również w ważkich aspektach często umykających ekonomistom. W konsekwencji, do kwestii rozważanych zazwyczaj w dyskusji o przyjmowaniu euro i pożytkach ekonomicznych (w firmach i gospodarstwach domowych) i politycznych, wypadałoby dodać inne, takie jak chociażby kwestie związane z dumą czy ambicjami Polaków jako obywateli. Z jednej strony, należy zakładać, że przyjęcie euro pogłębi naszą przynależności do wspólnoty, wzmacniając jednocześnie poczucie dumy. Z drugiej strony, poczucie to może być osłabiane utratą naszej waluty. Jaka będzie wypadkowa tych dwóch tendencji i w jakim stopniu uwzględnić ja w rozważaniach o przyjęciu euro? To trudne zadanie dla prostego statystyka.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
1) Zbyt szybkie zastąpienie złotówki euro może mieć negatywny wpływ na dobrostan gospodarczy Polaków z powodu nagłego wzrostu cen (jak pokazuje przykład Litwy). 2) Kryteria Maastricht dotyczące zadłużenia publicznego mogą doprowadzić do zmniejszenia pewnych świadczeń socjalnych. 3) Polska należałaby do tzw. Krajów peryferyjnych strefy euro. Doświadczenie innych krajów peryferyjnych podczas kryzysu europejskiego z 2009 r pokazuje, że przy braku skoordynowanych transferów fiskalnych w strefie euro, efekty recesji mogą być w przyszłości w Polsce bardziej dotkliwe. Dołączając do strefy euro Polska straciłaby kontrolę nad polityką pieniężną, a polityka fiskalna mogłaby również zostać ograniczona w przypadku, gdy Polska ubiegała się o ewentualną pomoc finansową z instytucji unijnych (w związku z ograniczeniami wydatków publicznych w celu kontroli zadłużenia państwa).
Z pozytywnych czynników, brak konieczności wymiany waluty może ułatwić handel zagraniczny i podróże, co może pozytywnie wpłynąć na jakościowe miary dobrostanu Polaków.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Darvas (2019) https://www.bruegel.org/policy-brief/or-without-you-are-central-european-countries-ready-euro pokazuje, że w ostatniej dekadzie sukcesy gospodarcze krajów Europy Środkowej były niezależne od tego, czy dany kraj przynależał do strefy euro czy miał elastyczny kurs walutowy. Dlatego najprawdopodobniej korzyści z przyjęcia euro byłyby ograniczone.
Optymizmem napawa fakt, że kraje Europy Środkowej które przyjęły euro, uniknęły baniek na aktywach i długotrwałej utraty konkurencyjności jakie miały miejsce w Europie Południowej. Ten okres może jednak być uznany za nietypowy ze względu na globalny spadek stóp procentowych na świecie - przez który ich spadek wynikający z przystąpienia do strefy euro nie był tak wielki jak w przypadku krajów Europy Południowej. Jednak obecnie stopy procentowe znowu rosną.
W dodatku można mieć obawy, że rozkręca się w Polsce populistyczna konkurencja pomiędzy partiami politycznymi. Jeżeli tak rzeczywiście jest, to członkowstwo w strefie euro umożliwi im łatwiejsze zwiększanie zadłużenia publicznego, czego negatywne konsekwencje dla kraju strefy mogą być poważne.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Jak dla mnie dobrostan jest pojęciem na tyle szerokim, że próba "oparcia" go o walutę jakiej używamy jest zbyt odważna...
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Obecnie wejście Polski do strefy Euro nie jest możliwe - nie spełniamy kryteriów. Wątpliwe byśmy spełnili je (zwłaszcza dot. inflacji) przed 2025 rokiem. Obecnie szybkie przyjęcie euro zaowocowałoby nadmiernym zaniżeniem stóp procentowych w Polsce.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Na pewno lepiej jest przyjmować euro szybciej niż wolniej, co pokazuje doświadczenie np. Litwy, która przez problemy z konwergencją tkwiła w powiązaniu z euro bez zmiany waluty (same koszty, żadnych korzyści) przez ponad dekadę (2004-2015). Warto jednak podkreślić, że w sytuacji braku kompletnej unii fiskalnej (mimo zrębów w postaci np. Funduszu Odbudowy), unii socjalnej (europejska płaca minimalna, integracja usług publicznych), oraz kryzysu energetycznego i niskich notowań złotego decyzja o przyjęciu euro byłaby z pewnością suboptymalna. Trudno wyobrazić sobie jak brak polityki monetarnej miałby przełożyć się na dobrostan Polaków, bo przypadek Estonii z obecnie rekordową w UE inflacją pokazuje, że euro nie chroni przed fundamentalnymi wyzwaniami gospodarczymi w zakresie podaży.
Przyjęcie Euro zwiększy makrogospodarczą stabilność Polski.
Liczba respondentów: 24
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Uważam za realny sceanariusz, w którym ekspansywna polityka fiskalna zwiększy płace (denominowane w euro) powyżej produktywności pracowników w sektorach nastawionych na eksport. To z kolei doprowadzi do obniżenia konkurencyjności i potencjalnie kryzysu fiskalnego.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
EBC jest mniej podatny na presję polityczną, szczególnie presję polskiego rządu i ma bardziej antyinflacyjne DNA. Poza tym spadek stóp procentowych ułatwi redukcję naszego zadłużenia publicznego. Te dwie rzeczy sprzyjają makrostabilizacji, pod warunkiem, że będziemy trzymać w ryzach deficyt i dług oraz podejmiemy działania celem uniknięcia niebezpiecznego boomu na rynku mieszkaniowym.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Przyjęcie wspólnej waluty to wyrafinowane posunięcie w polityce gospodarczej, które wymaga ostrożnej i skoordynowanej polityki gospodarczej w wielu wymiarach. Badania pokazują, że przyjęcie euro powiększyło nierównowagi w bilansie handlowym w krajach południa przed 2008 rokiem, co mogło się przyczynić do rozwoju kryzysu i pogłębienia trudnej sytuacji w tych krajach. Przyjęcie euro wymaga silnej koordynacji polityki makroekonomicznej w zakresie handlu zagranicznego, finansów publicznych i wzrostu płac. Nie jest jasne czy Polska jest w stanie prowadzić tego typu politykę.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Poza argumentami stricte ekonomicznymi - mniejsze ryzyko kursowe, większa płynność itp., coraz ważniejsze są też argumenty polityczne. Euro zakotwiczy nas mocniej w Unii, da miejsce przy stolikach, wzmocni wpływ na unijną politykę. A to wszystko wpływa na klimat dla inwestycji, na postrzegane ryzyko prowadzenia działalności w Polsce.
Ponadto strefa euro i unijna polityka gospodarcza i fiskalna wymagają reformy i zdecydowanie lepiej być w gronie architektów tej reformy, niż pozwalać, aby decyzje zapadały ponad naszymi głowami.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Pozbawienie się własnej waluty i polityki pieniężnej przy skłonności do luźnej polityki fiskalnej jest przepisem na kruchość gospodarki.
Wyzbycie się autonomicznej polityki pieniężnej należy balansować uelastycznieniem gospodarki. Ale mamy z uelastycznieniem naszych urządzeń gospodarczych potężny problem. Udział wydatków sztywnych w budżecie rośnie i rośnie. Uelastycznić by trzeba rynek pracy, tak by np. obniżane płac było równie łatwe jak ich podwyższanie (dziś trzeba dać wypowiedzenie zmieniające). Wycofać by się też trzeba było z płacy minimalnej wysokiej w stosunku do średniej płacy. Itd. Itp.
Przyjęcie Euro teraz bez znacznego uelastycznienia naszych urządzeń gospodarczych to szkodliwe ryzykanctwo.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Nie wiem. Wymaga to rozpatrzenia zbyt wielu scenariuszy. Dziś koncentrujemy się głównie na tym co dzieje się za naszą wschodnią granicą i w tym kontekście (szczególnie gdyby miało dojść do bezpośredniego konfliktu NATO-Rosja) wprowadzenie euro wydaje się atrakcyjne (element stabilizujący). W moim przekonaniu jednak do takiego konfliktu raczej nie dojdzie, a równocześnie w nadchodzących latach istnieje dość wysokie prawdopodobieństwo, że strefę euro czekają poważne, zarówno ekonomiczne jak i społeczno-polityczne wstrząsy, mogące prowadzić nawet do jej rozpadu. Ich źródłem będą z jednej strony zaburzenia konkurencyjności poszczególnych gospodarek spowodowane zewnętrznymi szokami, a z drugiej niedopasowanie rozwiązań instytucjonalnych (przyjęte rozwiązania w zakresie unii bankowej i fiskalnej okażą się niewystarczające, przy braku społecznego przyzwolenia na ich modyfikację).
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Elastyczny kurs walutowy działa jak antycykliczny amortyzator gospodarki. W okresach dobrej koniunktury i dobrej sytuacji na rynkach eksportowych, złoty umacnia się, co nieco spowalnia boom. Natomiast w sytuacji kryzysu i załamania, złoty osłabia się, co poprawia konkurencyjność krajowych produktów i ułatwia gospodarce przetrwanie trudnego okresu. Badacze z NBP (M. Brzoza-Brzezina, K. Makarski, G. Wesołowski, „Would it have paid to be in the eurozonne?”, National Bank of Poland, Working Paper No. 128, Warsaw 2012) przeprowadzili symulację ex post porównując faktyczne funkcjonowanie gospodarki polskiej w okresie światowego kryzysu finansowego rozpoczętego w 2008 z funkcjonowaniem hipotetycznym. Stwierdzili, że gdyby w okresie 2007-2011 Polska miała euro, to zarówno inflacja, jak i tempo wzrostu gospodarczego podlegałyby znacznie większym wahaniom niż było to w scenariuszu rzeczywistym. W szczególności, gdyby Polska była w strefie euro, to nie uniknęłaby w czasie kryzysu kilku procentowego spadku PKB, podczas gdy w rzeczywistości, mając własną walutę, we wszystkich latach analizowanego okresu cieszyła się wzrostem gospodarczym. Głównym czynnikiem stabilizującym gospodarkę był w tym okresie elastyczny kurs walutowy, którego wahania osłabiały negatywne wpływ zmian w otoczeniu zewnętrznym na polską gospodarkę. W artykule z Janem Gąską (J. Gąska, S. Kawalec, „Syndrom długotrwałej utraty konkurencyjności. Ryzyko, które powinno powstrzymać Polskę przed przyjęciem euro”, Zeszyty Naukowe Uczelni Vistula, nr 5/2018) zwracamy uwagę, że w warunkach kryzysu, skutki braku własnej waluty mogą być znacznie poważniejsze niż tylko zwiększenie zmienności PKB, zatrudnienia i inflacji. W kraju mającym elastyczny kurs walutowy, szok w postaci osłabienia konkurencyjności, powoduje okresowe osłabienie dynamiki PKB, po którym następuje dostosowanie. Osłabienie waluty poprawia konkurencyjność, powoduje wyrównanie strumieni obrotów zewnętrznych i przy zdrowej polityce makroekonomicznej umożliwia wejście gospodarki na ścieżkę wzrostu. Natomiast w kraju pozbawionym własnej waluty (lub utrzymującym sztywny kurs walutowy) taki sam szok wymusza głęboką redukcję popytu wewnętrznego. Ta reakcja na szok, staje się nowym szokiem powodującym spadek PKB i wzrost bezrobocia, w wyniku czego gospodarka może na długi okres ustabilizować się na poziomie znacznie poniżej potencjału. Obniżenie PKB traci wówczas charakter cykliczny i nabiera charakteru strukturalnego – pojawia się zjawisko, które określiliśmy jako „syndrom długotrwałej utraty konkurencyjności międzynarodowej”. Omawiamy przypadki krajów z okresu Wielkiego Kryzysu lat 1930. oraz okresu kryzysu strefy euro, które nie mając możliwości dostosowania kursu walutowego zostały dotknięte tym syndromem, w efekcie czego przeszły wieloletnią recesje i po okresie 7-9 lat ich aktywność gospodarcza była niższa niż na początku okresu, a indeks aktywności gospodarczej w stosunku do punktu wyjściowego był o 15 do 45% niższy, w porównaniu do krajów, które miały możliwość dostosowania kursu walutowego. Strefa euro istnieje nieco ponad 20 lat i w tym czasie 9 spośród 19 jej obecnych członków, czyli 47 proc. krajów, zostało dotkniętych syndromem długotrwałej utraty konkurencyjności, który spowodował poważne straty PKB. Do grupy tej zaliczamy kraje, które w 2015 r., czyli 7 lat po wybuchu światowego kryzysu finansowego z 2008 r., miały PKB wciąż nie przekraczający poziomu 2007 r. (Cypr, Estonia, Finlandia, Grecja, Hiszpania, Łotwa, Portugalia, Słowenia i Włochy).
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
W moim odczuciu nie da się na to pytanie odpowiedzieć. Z jednej strony przyjęcie euro może zwiększać wiarygodność i przeciwdziałać ucieczce kapitału, ale też może ograniczać pole manewru polityki gospodarczej w momencie konieczności podjęcia działań dostosowawczych.
Inna sprawa, że dziś nikt nie wie, czy i i jak bardzo stabilną walutą będzie euro za dekadę. Dlatego w moim odczuciu decyzja o przyjęciu lub nieprzyjęciu jest dziś bardziej zakładem/loterią o nieznanym rozkładzie prawdopodobienstwa, niz przedmiotem decyzji evidence-based.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
W przyszłości, co do zasady powinniśmy dążyć do pogłębionej integracji gospodarczej z Unią Europejską, jako naszym głównych partnerem handlowym. Niestabilność polskiej waluty, która wynika głównie z przyczyn politycznych i zależności RPP oraz NBP od decyzji rządu, może odbić się bardzo negatywnie na polskiej gospodarce w długim okresie.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Są argumenty za, są argumenty przeciw. Kraje euro podlegają ostrzejszej kontroli ze strony instytucji UE, stabilność makro jednego kraju wpływa bowiem na stabilność innych krajów. Z drugiej strony niedopasowanie stóp procentowych do warunków danego kraju może też tworzyć nierównowagi, które będą ujawniały się po wielu latach. Kryzys strefy euro sprzed 10 lat budzi nieufność wobec zdolności strefy do zapewniania stabilności. Ale zobaczymy, jak wyjdą kraje UE z obecnego kryzysu inflacyjnego.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Moja odpowiedź będzie bazowała na moim (oraz współautorów) raporcie pt. "Wykorzystać niezależność – euro vs złoty. Korzyści i koszty pozostania przy własnej walucie" (marzec 2021, WEI). Jak stwierdziliśmy w tej publikacji, analiza empiryczna nie dostarcza przekonujących dowodów na poparcie żadnej ze stron sporu na temat przystępowania Polski do strefy euro. W obu grupach państw UE (z i poza strefy euro) można znaleźć przykłady krajów szybko się rozwijających, jak i takich przeżywających poważne problemy gospodarcze. Dane pokazują też, że wspólna waluta nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań, to znaczy nie doprowadziła do przyśpieszenia wzrostu gospodarczego o zrównoważonym charakterze we wszystkich krajach członkowskich. Jak pokazuje analiza NBP z 2014 r. (Kocior i Rubaszek, 2014), "doświadczenia krajów strefy euro, zwłaszcza w trakcie ostatniego kryzysu, wskazują, że przyjęcie euro wiąże się z ryzykiem podwyższonej niestabilności makroekonomicznej oraz spowolnionego wzrostu gospodarczego, przede wszystkim w wypadku krajów o słabych fundamentach makroekonomicznych". Zatem w świetle dostępnych badań nie wydaje mi się zasadne zakładanie, że przyjęcie euro zwiększy makrogospodarczą stabilność Polski (przynajmniej rozpatrywane samo w sobie, jeśli nie będą mu towarzyszyły odpowiednie reformy gospodarcze). Najrozsądniejszą rekomendacją dla rządu minimalizującą potencjalne ryzyko wydaje się zatem pozostanie przy polskim złotym i skupienie się na uzdrowieniu finansów publicznych oraz na uelastycznieniu rynku pracy i rynku produktów, aby zwiększyć swoją konkurencyjność i odporność na szoki zewnętrzne. Wtedy kwestia waluty stanie się mniej znacząca, a ewentualne przyjęcie euro mniej ryzykowne.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Jestem zwolennikiem „konserwatywnego” podejścia do prowadzenia polityki monetarnej. Sprowadza się ono do tego, że inflacja ma być niska, pieniądz powinien mieć stabilną wyceną (być może nawet mógłby stopniowo wzmacniać się w miarę rozwoju i unowocześniania się gospodarki), a oprocentowanie depozytów powinno wynagradzać osobom skłonnym do oszczędzania ich postawę i nie tylko dawać ochronę przed inflacją, ale nawet gwarantować pewien zysk. W ostatnich dekadach obserwujemy ewidentne odejście głównych banków centralnych na świecie od owego „konserwatywnego” podejścia. Do pewnego czasu odróżnialiśmy się na tym tle bardzo pozytywnie. Dawało mi to powód do dumy i satysfakcji oraz wzmacniało poczucie, że politykę monetarna powinniśmy robić dla siebie i według własnego uznania. Niestety od pewnego czasu staramy się naśladować to „niekonserwatywne” podejście i osiągamy w tym zakresie znaczne „sukcesy”. Stabilność makrogospodarcza Polski będzie większa tam, gdzie polityka monetarna będzie w mniejszym stopniu odchodzić od „konserwatywnego” wzorca. Ale gdzie tak będzie, nie wiemy. Mamy mocne podstawy do obaw, że będzie źle, ale nie wiemy, gdzie będzie gorzej. To trochę przypomina puentę z dawnego niestosownego dowcipu, gdzie słuchający na końcu musiał wybierać, czy bardziej woli gruźlicę czy cholerę.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Ponieważ złotówka należy do koszyka walut o mniejszym popycie zagranicznym i w związku z tym cechuje się dużymi wahaniami na rynkach walut, przyjęcie euro może przyczynić się do większej stabilności makrogospodarczej. Może to mieć znaczenie zwłaszcza w sytuacji wojny w Ukrainie i dalszej agresji Rosyjskiej w regionie, co do tej pory przyczyniło się do osłabienia polskiej waluty.
Z negatywnych czynników należy rozważyć argumenty które przytoczyłam w odpowiedzi na pierwsze pytanie.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Utrata możliwości dostosowania do asymaterycznych wstrząsów poprzez kanał kursowy - szczególnie wobec ograniczonej integracji rynków pracy, rynków kapitałowych, i sektora bankowego w strefie euro - zwiększa ryzyko długotrwałej utraty konkurencyjności gospodarki, gdyby taki wstrząs wystąpił.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Tak, uniemożliwi występowanie szoków walutowych, ale nie musi wyeliminować ich przyczyn w postaci potencjalnych nierównowag bilansu płatniczego, które są tych szoków główną przyczyną. Nierównowagi te w większym stopniu wpłyną na gospodarkę realną. Dłuższa będzie ścieżka wychodzenia z nich. Także, owszem będziemy mieli większą stabilność, ale niekoniecznie będzie to stabilność pożądana.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Obecnie, przy tak wysokiej inflacji nie zwiększy. W przyszłości, przy inflacji porównywalnej do strefy euro mogłoby by zwiększyć.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Same warunki konwergencji wymagają makroekonomicznej stabilności, oczywiście rozumianej w neoliberalnym sensie Maastricht (np. niski deficyt, dług publiczny). Warunki te były już przekraczane przez większość państw eurozony, a teraz stały się jeszcze trudniejsze do spełnienia bez poważnej rekonfiguracji całego systemu gospodarczego. Widać jednak, że samo euro nie chroni przed inflacją (Estonia), długiem (Grecja) czy bezrobociem (Hiszpania). Zatem wpływ euro byłby tutaj ograniczony przede wszystkim do kanału kursowego - reszta zależy już od reformy samej strefy euro i przyjęcia unii fiskalnej oraz socjalnej obok czysto monetarnej.