Usuniecie limitu długu z konstytucji przyczyni się do rozwoju Polski.
Liczba respondentów: 24
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Obecna sytuacja jest niewątpliwie wyjątkowa i nie przewidziana przy ustalaniu w konstytucji sztywnego limitu długu.
Jednakże, to, czy zmiana limitu przyczyni się do rozwoju Polski zależy w znacznej mierze od tego jak wydatkowane będą ewentualne dodatkowe środki.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Moja odpowiedź nie oznacza bynajmniej, że dyskusja o zmianach w polskich ramach fiskalnych, w tym dot. limitu zadłużenia, nie jest potrzebna. W pierwszej kolejności zaznaczmy jednak, że w sytuacji, gdy limit długu jest odnoszony do długu liczonego wg metodyki krajowej, liczne "furtki" pozwalają już obecnie zwiększać wydatki sektora finansów publicznych w taki sposób, że choć prowadzą one do wzrostu rzeczywistego zadłużenia, to nie jest to odzwierciedlone w państwowym długu publicznym. Limity zadłużenia są w ten sposób omijane, a więc są "bezzębne" i de facto nie przeciwdziałają ekspansji fiskalnej. Przez wiele lat (gdy powyższe furtki nie były tak wykorzystywane) limit długu stanowił ważną kotwicę dla stabilności finansów publicznych, która zwiększała wiarygodność Polski. Obecnie jednak limit długu na poziomie 60% PKB, ale z licznymi możliwościami jego obchodzenia, jest dużo słabszą kotwicą niż miałoby to miejsce w przypadku nieco wyższego limitu, ale dla długu zdefiniowanego wg metodyki unijnej, gdzie takich furtek już nie ma.
Uważam, że dyskusja o zmianach w ramach fiskalnych, w tym o limicie długu, jest potrzebna. Zmiany te nie powinny jednak sprowadzać się do korekt wprowadzanych ad hoc (w reakcji na bieżące potrzeby) w odniesieniu do wybranych tylko elementów (np. limitu długu), ale powinny mieć charakter kompleksowy i powinny być wypracowane w drodze otwartej debaty. W szczególności dyskusja powinna obejmować takie zagadnienia jak odejście od ułomnej definicji sektora finansów publicznych wg metodyki krajowej, uszczelnienie stabilizującej reguły wydatkowej, zdefiniowanie klauzul wyjścia pozwalających na zwiększenie wydatków w sytuacjach nadzwyczajnych (nawet gdyby miało to prowadzić do tymczasowego przekroczenia limitów zadłużenia), czy zasadność stosowania tzw. złotych reguł - odnoszących się do wybranych kategorii wydatków inwestycyjnych. Ważnym zagadnieniem powinna być także spójność polskich ram fiskalnych z zasadami obowiązującymi w UE. Limity zadłużenia mogłyby zostać zniesione albo inaczej zdefiniowane, o ile w ich miejsce wprowadzone byłyby inne reguły, które stanowiłyby ważną kotwicę dla stabilności finansów publicznych w Polsce.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Reguły fiskalne powinny sprawiać, że partie polityczne nie konkurują między sobą propozycjami finansowania wydatków zwiększonym długiem. Niestety wyborcy zazwyczaj nie monitorują wysokości długu publicznego ani nie są w stanie ocenić jego dłuogookresowych skutków.
Polska ma wiele możliwości, żeby trwale zredukować dług poniżej limitu konstytucyjnego. Te możliwości (m.in. prywatyzacja, ograniczenie niepotrzebnych transferów) nie zaszkodzą rozwojowi.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Można sobie wyobrazić praktycznie dowolne scenariusze, od idealnego świata, w którym przejściowy wzrost zadłużenia pozwala sfinansować wydatki o dużym zwrocie społecznym lub nawet podnoszące produkt potencjalny, do antyutopii z lawinowym wzrostem zadłużenia i inflacji. Istnieje też scenariusz typu status quo, w którym świat z i bez limitu długu różnią jedynie etykiety, którymi opatrzone są papiery wartościowe. Zniesienie limitu długu samo w sobie nie niesie żadnych konkretnych konsekwencji. Liczy się to, jakie decyzje faktycznie zapadną po ewentualnym usunięciu limitu - tego z kolei się nie podejmuję prognozować.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Konstytucyjna bariera długu to jedyna bariera przed dalszym wzrostem antyrozwojowych wydatków podyktowanych wyłącznie kalendarzem wyborczym. Poza tym przyjęcie euro, co uważam za korzystne, ciągle teoretycznie wymaga 60% długu do PKB na wejściu. Gdyby jedno i drugie się zmieniło, co nie jest na razie prawdopodobne, można w przyszłości myśleć o wyższym progu, żeby wykorzystać dla produktywnych wydatków publicznych niskie koszty finansowania.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Usunięcie lub modyfikacja limitów zadłużenia ułatwi rządowi szybki wzrost wydatków publicznych bez konieczności równoległego zwiększania dochodów. W krótkim okresie wyższe wydatki mogą mieć pozytywny wpływ na dynamikę PKB – np. wydatki na ochronę miejsc pracy w trakcie lockdownu, które ograniczyły spadki konsumpcji i zapobiegły erozji potencjału produkcyjnego.
W dłuższej perspektywie nielimitowana możliwość zwiększania zadłużenia publicznego (i wydatków) zniechęca decydentów do uwzględniania długoterminowych konsekwencji ich polityki, wprowadzania reform (np. ograniczających wydatki emerytalne) i ułatwia „kupowanie głosów” poprzez mało efektywne, ale łatwe do wprowadzenia i szybko odczuwalne dla wyborców ulgi czy transfery.
Samo zwiększanie wydatków publicznych nie jest gwarantem rozwoju gospodarki – muszą być to wydatki mądre, np. inwestycje w kapitał ludzki (edukacja, zdrowie publiczne) czy kluczową infrastrukturę. Dopóki decydenci nie znajdą motywacji do odpowiedzialnej, długofalowej polityki w postaci preferencji wyborców (np. ze względu na niedostateczną edukację ekonomiczną) utrzymywanie reguł fiskalnych, dobrze umocowanych legislacyjnie (czyli w konstytucji lub na poziomie ponadnarodowym) będzie wsparciem dla prowadzenia prorozwojowej polityki.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Limity długu, gdzie by nie były wpisane, same w sobie ani nie stymulują, ani nie ograniczają rozwoju gospodarczego. Dlatego zniesienie ich obowiązywania jest również bez znaczenia dla rozwoju. Oczywiście można argumentować, że zniesienie limitu długu umożliwi zwiększenie wydatków publicznych, co z kolei będzie stymulowało rozwój gospodarki. Myślenie takie jest jednak w najlepszym wypadku krótkowzroczne, a w najgorszym obarczone poważnym błędem logicznym. Poziom długu jest bowiem czymś co w ekonomii nazywa się zasobem, wydatki są natomiast strumieniem, a zmiana zasobu nie ma trwałego wpływu na zmianę strumienia. Upraszczając: jeżeli podniesiemy limit długu dla Nibylandii, która wykorzystała cały dozwolony poziom zadłużenia, ze 100 do 101 mld zł w roku T, to oczywiście w roku T możemy zwiększyć poziom wydatków publicznych o 1 mld zł ponad poziom dochodów. W roku T+1 Nibylandia będzie musiała albo dalej podnosić limit zadłużenia albo podnieść dochody podatkowe. Dlatego wzrost wydatków służących rozwojowi prędzej czy później musi się wiązać ze wzrostem innego strumienia, czyli dochodów. W przeciwnym razie dług będzie rósł coraz szybciej, co jest równoznaczne z kryzysem fiskalnym.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Wyższe zadłużenie (do PKB) państw bogatszych od Polski nie dowodzi, że zadłużanie daje rozwój. Zwiększanie zadłużenia w normalnych latach uniemożliwi skokowe zwiększanie zadłużenia gdy najbardziej będzie potrzebne.
Owszem dług publiczny państw najbardziej rozwiniętych rośnie od ponad pół wieku. Wzrósł z ok 40% w latach 1970ych do powyżej 80% obecnie. Ekonomia nie dala przekonywującego teoretycznego wyjaśnienia tego wzrostu. A jego empiryczne opisy są kontestowane.
Przy obecnym stanie wiedzy: średniej wielkości średnio zamożna gospodarka – Polska – powinna zachować możliwość skokowego zwiększenia zadłużenia, by niwelować szoki gospodarcze, które zachwiać mogą naszym rozwojem.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
W Polsce jest miejsce na wielkie inwestycje publiczne, które przyniosą zwrot w długim okresie: wyższe wynagrodzenie nauczycieli, wyższe wydatki na ochronę zdrowia i, szeroko rozumiane, przeciwdziałanie zmianom klimatycznym. Możemy też myśleć o działaniach przeciwdziałających negatywnym skutkom pandemii, takim jak wzrost bezrobocia i wzrost upadłości przedsiębiorstw, jako o podobnych inwestycjach, gdyż bez interwencji rzadu konsekwencje kryzysu mogą być długofalowe. Część z tych inwestycji może się nawet w długim okresie sama spłacić z perspektywy finansów publicznych dzięki wyższym dochodom podatkowym w przyszłości. Jeśli usunięcie limitu długu publicznego byłoby powiązane z rozsądnymi inwestycjami w tych obszarach, jak najbardziej może się to przyczynić do rozwoju Polski. Wymagałoby to współpracy koalicji rządzącej i opozycji, aby zapewnić, że plan będzie kontynuowany niezależnie od wyników przyszłych wyborów.
Jeśli jednak zniesienie limitu długu nie wiązałoby się z tego typu długookresowymi inwestycjami, obawiam się że usunięcie limitu długu mogłoby mieć negatywne skutki dla rozwoju Polski z powodu mniejszej dyscypliny w wydatkach publicznych, wypychania kapitału prywatnego oraz większego ryzyka wystąpienia kryzysu finansów publicznych.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Reguły długu wpisane do konstytucji są najskuteczniejszymi hamulcami przed ryzykownym zwiększaniem zadłużenia, które może się skończyć kryzysem fiskalnym. Są one najwyżej oceniane przez agencje ratingowe i rynki finansowe. Są też m.in. wysoko oceniane w tzw. indeksie reguł fiskalnych KE. Jednak reguła długu to jest tylko sufit. Musi jej towarzyszyć reguła operacyjna, najlepiej wydatkowa (ale w innych krajach bywają to reguły deficytu strukturalnego), która daje wskazówki dla polityki fiskalnej kiedy jesteśmy poniżej limitów konstytucyjnych. Reguły operacyjne powinny chronić finanse publiczne przed przekroczeniem progów konstytucyjnych. Powinny dawać bufor bezpieczeństwa na takie kryzysy jak mamy teraz. W historii gospodarczej Świata mamy wiele przykładów kryzysów fiskalnych, które zniweczyły wieloletni rozwój gospodarczy, cofnęły gospodarki tych Państw o wiele lat wstecz.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Rozwój Polski nie jest pochodną wielkości długu publicznego, ale tego czy zwiększa się złożoność i produktywność aktywów, które w niej są wykorzystywane. Paradoksalnie tani pieniądz (z którym dziś powszechnie mamy do czynienia) zachęca do finansowania „czego popadnie”, co z kolei grozi pogarszaniem się jakości akumulowanych aktywów z negatywnymi konsekwencjami dla wzrostu. W tej sytuacji limit długu powinien pozostać, co nie oznacza że nie można rozmawiać o jego wysokości, szczególnie w kontekście ryzyk nowych globalnych zjawisk kryzysowych. Taka dyskusja powinna jednak dotyczyć pełnego zestawu rozwiązań instytucjonalnych, zapewniających właściwą alokację publicznych środków, tak by były one wykorzystywane z korzyścią dla obecnego i przyszłych pokoleń.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Przy obecnym pomieszaniu poglądów na temat możliwości i celowości zadłużania się państw i istniejących mechanizmach politycznych, zniesienie przeszkody dla zwiększania długu publicznego może prowadzić do jego stałego wzrostu. Uważam, że funkcjonujące w Polsce rozwiązania ograniczające możliwości wzrostu długu publicznego nie są hamulcem rozwoju kraju, natomiast ich demontaż, ułatwiający zwiększanie długu publicznego, mógłby się przyczynić do spowolnienia wzrostu gospodarczego Polski w dłuższym okresie.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Rozwój Polski to pojęcie tak szerokie, że można je rozumieć na szereg sposobów, dlatego odpowiedź brzmi "nie wiem".
Natomiast usunięcie limitu długu z Konstytucji z pewnością może zwiększyć pole manewru polityki gospodarczej, zwłaszcza mając na uwadze fakt, że zadłużenie prywatne z perspektywy społeczno-gospodarczej jest naznaczone znacznie większym ryzykiem generowania systemowej niestabilności. W tym sensie za zasadne uznaję argumenty za podniesieniem progu/zniesieniem progu zadłużenia w Konstytucji, tym bardziej, że rządzący w swoich decyzjach dot. zadłużenia i tak muszą brać pod uwagę rynkową wycenę obligacji, na którą nie mają wpływu (inna sprawa, że wiarygodność państwa zależy od szeregu innych czynników, często niemających wiele wspólnego z długiem).
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Konstytucyjny limit długu został ustalony na rozsądnym poziomie, a potencjalne konsekwencje nieodpowiedzialnej polityki budżetowej, powodującej znaczący wzrost zadłużenia sektora finansów publicznych nie mogą być lekceważone. Nie mam przekonania, że dodatkowy dług zaciągnięty po zniesieniu limitu zostałby przeznaczony na racjonalne ekonomicznie inwestycje – spodziewałbym się raczej krótkowzrocznego zaciągania długu na pokrycie wydatków bieżących.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Wśród krajów Unii Europejskiej jedynie Polska i Słowacja mają w konstytucji zamieszczone adnotacje o limicie długu publicznego. Średnia krajów UE jest znacznie wyższa (w 2019 roku było to prawie 80%). Dotychczasowa obsługa długu nie stanowi problemu, a rządy powinny mieć możliwość szybkiego reagowania w takich sytuacjach jak COVID-19 i rosnące lawinowo bezrobocie. Nowe inwestycje są potrzebne (szczególnie "zielone", wpisujące się w politykę UE i związane z nowymi technologiami), bez wkładu państwa nie zostaną one tak szeroko zrealizowane.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Limity powstały w odpowiedzi na negatywne doświadczenia wielu krajów z nadmiernym zadłużaniem. Gdzie jest granica oddzielająca rozsądny poziom długu od nadmiernego jest płynna, zależy zawsze od sytuacji na świecie i stanu gospodarki danego kraju - to co dla jednych będzie ok, dla innych może być zabójcze. W naszym regionie negatywne doświadczenie z nadmiernym zadłużeniem miały przede wszystkim Węgry i Słowenia; w Polsce to właśnie limit długu powstrzymywał dotychczas polityków przed swobodnym zadłużaniem, choć nie raz mieli na to ochotę. Dyskusja o limicie długu jest zresztą politycznie znacznie wygodniejsza dla rządu niż analiza efektywności wydatków publicznych czy przywilejów podatkowych.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Barierą rozwoju Polski nie jest limit długu publicznego, to źle zidentyfikowany problem. Barierą jest m.in. niedostatek wysokiej jakości projektów w sektorze publicznym, które są odpowiednio przygotowane, "policzone" i możliwe do realizacji przy istniejących ograniczeniach zasobowych (m.in. kapitał ludzki) i organizacyjnych. Dla Polski ogromnym wyzwaniem będzie produktywne wykorzystanie środków, jakie mogą trafić po ostatnim szczycie Rady Europejskiej. Projekty dot. transformacji regionów górniczych (tzw. just transition) czy neutralności klimatycznej to zupełnie inna skala trudności niż budowa ścieżek rowerowych czy placów zabaw. Jest też problem odpowiednich bodźców. Proponujący porzucenie limitu długu zakładają, że władze polityczne będą działać jak modelach lub podręcznikach, tzn. wybiorą projekty maksymalizujace tzw. społeczny dobrobyt.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Limit dlugu jest zabezpieczeniem przed ryzykiem populizmu gospodarczego. W Polsce ryzyko to wydaje sie dosc istotne. Zniesienie limitu grozi nieodpowiedzialnym zadluzeniem w celu finansowania transferow socjalnych (majacych na celu kupno poparcia politycznego), a nie inwestycji w infrastrukture i uslugi publiczne. Limitu znosic wiec nie nalezy. Mozna natomiast dyskutowac o jego wysokosci. Jesli da sie wykazac, ze 60% PKB jest "binding constraint" dla rozwoju Polski, to limit ten nalezaloby podniesc. W tym celu konieczne sa rzeczowe analizy ekonomiczne, a nie tylko wiara, ze wyzszy limit przyczyni sie do rozwoju.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Dobrze zorganizowane kraje wyróżniają się niskim długiem publicznym, a nie wysokim, i to pod każdą szerokością geograficzną (zob. Estonię, Danię, Islandię, Norwegię i Szwecję w Europie, Hongkong i Tajwan w Azji, Chile w Ameryce Południowej, czy Botswanę w Afryce). Nie ma przykładu ani jednego kraju, którego wzrost przyspieszyłby w wyniku zwiększenia długu publicznego. Jest natomiast całe mnóstwo krajów, w których doprowadziło ono do załamania wzrostu lub stagnacji. Takie złe doświadczenia z długiem ma również Polska, która za gierkowski boom na kredyt zapłaciła w latach 1978-1982 kryzysem o głębokości porównywalnej do Wielkiego Kryzysu z lat trzydziestych XX wieku. Doprowadził on do tego, że PKB na mieszkańca w naszym kraju pod koniec lat osiemdziesiątych był podobny do tego z początku lat siedemdziesiątych. Straciliśmy dwie dekady wzrostu gospodarczego. To istotnie pogłębiło zapóźnienie Polski wobec Zachodu.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
W długim terminie patrząc wzrost długu ma ograniczony wpływ na tempo rozwoju i poziom rozwoju. (Choć owszem w krótkim terminie może być pomocny, zwłaszcza w sytuacjach awaryjnych). Co istotne w długim terminie patrząc wysoki dług spłaszcza tempo wzrostu, bo silnie obciąża gospodarkę kosztami obsługi długu (które to środki można by w sytuacji braku długu spożytkować na cele prowzrostowe, promocję gospodarki, wykup wrogiej nam konkurencji ...). Zdjęcie lub nawet tylko radykalne podwyższenie limitu nie da dodatkowego wzrostu w długim terminie. Rozważane może być jako pozytywne tylko w kontekście istnienia wentyli bezpieczeństwa w skrajnie wyjątkowych sytuacjach awaryjnych.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Limit długu nie blokuje rozwoju Polski. Nawet przyjmując, że istnieją dobre powody do zaciągania długu publicznego, to politycy bardzo rzadko się nimi kierują. Polityka antycykliczna mogłaby być takim powodem, ale kiedy przestaje być już potrzebna to dług wcale nie spada. Inwestycje publiczne mogłyby być takim powodem, ale zmiany długu nie są wcale ich znaczącym determinantem. Fatás, Ghosh, Panizza, i Presbitero (2019) zrobili bardzo prostą regresję dla 19 krajów OECD i okazało się, że tylko 4% emitowanego długu jest związane z inwestycjami publicznymi: https://www.oxfordscholarship.com/view/10.1093/oso/9780198850823.001.0001/oso-9780198850823-chapter-4 Jeżeli politycy będą mogli wydawać pieniądze bez nakładania nowych podatków, tylko finansować je długiem, to będą to robili. Konstytucyjny limit długu utwardza ich ograniczenie budżetowe i ułatwia obywatelom rozliczanie władzy.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Reguły fiskalne są po to aby chronić przed nieodpowiedzialną polityką makro-ekonomiczną. Samo usunięcie limitu może spowodować dwa efekty: pierwszy (wizerunkowy) polegający na osłabieniu wiarygodności prowadzonej polityki makroekonomicznej, co w rezultacie podroży koszt obsługi długu publicznego; drugi (rzeczywisty) polegający na zachęcaniu do spirali politycznych obietnic wydatków ponad możliwości finansowe państwa (czyli wtedy gdy koszt obsługi długu przekracza stopę wzrostu PKB).
Uszczelnienie stabilizującej reguły wydatkowej poprzez włączenie do niej wszystkich operacji pozabudżetowych przyczyni się do rozwoju Polski.
Liczba respondentów: 24
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Włączenie wszystkich, czy też prawie wszystkich operacji pozabudżetowych do stabilizującej reguły wydatkowej z całą pewnością zwiększy przejrzystość finansów publicznych>
Większa przejrzystość powinna prowadzić do większej jakości wydatków.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Odpowiedź "TAK" warunkowa, tj. przy spełnieniu kryteriów, o których niżej.
Zacznijmy jednak od tego, że nieszczelna reguła powoduje, iż istniejące luki są wykorzystywane do realizacji dodatkowych wydatków, które nie są objęte ograniczeniami zdefiniowanymi w obecnych ramach fiskalnych (przykładem jest tzw. Fundusz Solidarnościowy). W konsekwencji stabilizująca reguła wydatkowa przestaje być efektywna. Im częściej oraz w im większym stopniu reguła jest obchodzona, tym mniejsze jest jej znaczenie jako kotwicy stabilizującej finanse publiczne. W tym kontekście, uszczelnienie reguły pozwoliłoby zwiększyć stabilność finansów publicznych, w szczególności poprzez ograniczenie ryzyka nadmiernej ekspansji fiskalnej w okresie ożywienia, co tym samym zwiększyłoby możliwości wspierania gospodarki w okresie dekoniunktury. Takie wzmocnienie ram fiskalnych sprzyjałoby rozwojowi polskiej gospodarki.
Równocześnie należy rozprawić się z mitem, jakoby reguła miała w Polsce silnie ograniczać wydatki w ostatnich latach. W praktyce, w czasie obowiązywania reguły, wzrost wydatków sektora finansów publicznych w Polsce (w różnym ujęciu: nominalnie, realnie, czy w relacji do PKB) należał do najwyższych w UE. Dyskusje w gronie ekonomistów pokazują, że sam mechanizm reguły jest generalnie uważany za właściwy i potrzebny (oczywiście, zawsze znajdziemy przeciwników i tego poglądu), natomiast różnice w ocenie występują w odniesieniu do jej szczegółów, w tym stworzenia dodatkowej przestrzeni na niektóre wydatki inwestycyjne (ważny sposób ich zdefiniowania) czy tzw. mechanizmów korekty, w szczególności limitów długu, po przekroczeniu których te korekty są uruchamiane. O tych szczegółach warto rozmawiać, natomiast sama reguła (jej mechanizm) powinna stanowić fundament polskich finansów publicznych. W szczególności ogranicza ona nadmierny wzrost wydatków w tzw. "dobrych czasach", równocześnie pozwalając na wzrost wydatków w relacji do PKB w okresie dekoniunktury. Dodatkowo, klauzule wyjścia umożliwiają czasowe odejście od stosowania reguły, dzięki czemu nie powinna ona ograniczać możliwości wspierania gospodarki w sytuacjach nadzwyczajnych. Gdyby się jednak okazało, że obecnie zdefiniowane klauzule, w tym zasady powrotu do stosowania reguły, ograniczają możliwości wspierania gospodarki w wychodzeniu z kryzysu, wówczas te zasady powinny być odpowiednio skorygowane. Zmiany te nie powinny być jednak wprowadzane ad hoc "kuchennymi drzwiami", lecz w drodze dialogu społecznego i komunikowane w sposób przejrzysty.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Obecna sytuacja pokazuje, że reguły fiskalne powinny bazować na obliczeniach Eurostatu. To chyba najlepsza metoda, żeby przywrócić ich działanie.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Celem takiej konsolidacji zadłużenia powinno być w pierwszej kolejności zwiększenie transparentności finansów publicznych. Jej domniemana prorozwojowość (lub jej brak) zależy od różnego rodzaju technicznych szczegółów tej operacji, które to pytanie pomija (wpływ na kwotę wydatków, definicję wyniku i długu sektora, wartości progowe wyniku i długu sektora), a które decydowałyby o nastawieniu polityki fiskalnej po takiej operacji. Dodatkowo, jej rozpatrywanie w oderwaniu od konstytucyjnego limitu długu i implikacji jego osiągnięcia jest moim zdaniem problematyczne.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Mam ograniczoną wiarę w reguły, które można zmienić zwykłą ustawą. Tym niemniej z punktu widzenia rozwoju wskazana jest prawdziwie antycykliczna polityka fiskalna, jaką z założenia promuje obecna reguła. Ponadto zarządzanie długiem w ten sposób, że emituje się trzy rodzaje obligacji de facto skarbowych naraża budżet na niepotrzebne koszty transakcyjne.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Wyprowadzanie różnych wydatków poza zasięg reguł fiskalnych osłabia znaczenie i motywacyjny charakter tych reguł (patrz: odpowiedź na pierwsze pytanie). Zmniejsza przejrzystość finansów publicznych i utrudnia rzetelną dyskusję o ich stanie. Pomaga ukrywać przed społeczeństwem koszty niektórych polityk publicznych i prowadzi do wykorzystania funduszy celowych niezgodnie z ich przeznaczeniem (np. finansowanie 13. i 14. emerytury przez pożyczkę z Funduszu Rezerwy Demograficznej), stwarzając poważne ryzyko dla realizacji ich zasadniczych celów.
Jednocześnie, samo objęcie wszystkich wydatków stabilizującą regułą wydatkową bez jej wzmocnienia, tj. ochrony przed doraźnymi zmianami na potrzeby bieżącej polityki rządu, nie wystarczy. Aby reguły fiskalne działały muszą być trudne do modyfikacji przez zwykłą większość parlamentarną – np. wymagające zgody większości kwalifikowanej.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
W niewielkim stopniu, ale tak. Bo rząd, zamiast poświęcać czas pracy urzędników na szukanie luk w regułach fiskalnych, będzie mógł go przeznaczyć na podniesienie jakości proponowanej parlamentowi legislacji.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Być może tak. Istnienie długu ukrytego zaciemnia wyborcom rzeczywisty stan finansów publicznych i utrudnia rozliczenie polityków. Jednak ustawowe a nawet konstytucyjne limity długu są tylko papierowymi kajdanami. Bez ugruntowania w oczekiwaniach obywateli nie wystarczą. Na przykład Niemcy mieli niską inflację nie dlatego, że mieli niezależny Bundesbank, ale dlatego, że naród niemiecki hiperinflację kojarzy z katastroficznymi konsekwencjami upadku Weimaru.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
W ostatnich latach część wydatków była przesuwana od podmiotów objętych stabilizującą regułą wydatkową do podmiotów nią nie objętą (np. Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych i Fundusz Solidarnościowy). Jest to oczywiste obchodzenie ustawy i nie powinno mieć miejsca (można o tym przeczytać w szczegółach w tej analizie: https://www.senat.gov.pl/gfx/senat/pl/senatekspertyzy/5437/plik/oe-281_.pdf).
Innym zagadnieniem jest to, czy sama reguła wydatkowa jest optymalna. Jeśli nie jest, być może nie objęcie nią wszystkich wydatków jest dobrym rozwiązaniem. Wydaje mi się, że reguła nie sprawdza się w przypadku kryzysów, gdyż nie pozwala na prowadzenie silnie antycyklicznej polityki fiskalnej. Rozpatrzmy bardzo uproszczony przykład: przez ostatnie 7 lat PKB się nie zmieniało oraz poziom cen był i jest stały. Jeśli w bieżącym roku wydarzy się kryzys i przewidujemy, że PKB zmaleje o 5%, wtedy stabilizująca reguła wydatkowa będzie wymagała, aby wydatki publiczne zmalały o około 0.6%. Co prawda wydatki nie muszą zmaleć o pełne 5%, ale nie mogą wzrosnąć, czego byśmy oczekiwali od polityki prawdziwie antycyklicznej. Niemniej, przypadki obejścia reguły wydatkowej, które wspominałem powyżej, nie są związane z cyklem koniunkturalnym, więc nie można ich tak uzasadniać.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Skuteczna reguła wydatkowa, silnie zapisana w prawie, respektowana przez władze, chroniona jak każda inna instytucja, bo reguła jest instytucją - to gwarancja wysokiej wiarygodności kraju, niezależnie od sytuacji politycznej. Wysoka wiarygodność fiskalna, sprzyja rozwojowi, pozwala wytworzyć w finansach publicznych bufory bezpieczeństwa na sytuacje kryzysowe.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Żadna reguła – nawet najbardziej uszczelniona i transparentna – nie zagwarantuje rozwoju Polski. Jeśli zechcą, politycy zawsze znajdą sposób by ją obejść. Rozwój może zapewnić jedynie zestaw rozwiązań instytucjonalnych obejmujących także system formalnej (niezależna instytucja kontrolująca i system sankcji) i społecznej (obywatele, biznes) kontroli.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Mamy obecnie w Polsce hybrydowy system rozwiązań prawnych ograniczających możliwości wzrostu deficytu i długu publicznego.
•tZ jednej strony mamy określony w Konstytucji limit długu publicznego na sztywnym poziomie 60% PKB.
•tZ drugiej strony, posługujemy się krajową definicją długu publicznego, która obiega od definicji przyjętej w statystykach UE i jest od czasu do czasu modyfikowana w zależności od potrzeb finansowych rządu. W efekcie Polska mogła sobie pozwolić na poważne wsparcie gospodarki w okresie Covid-19 bez narażania się na ryzyko przekroczenia limitu konstytucyjnego. Obecnie dług publiczny według metodologii unijne zbliżył się do granicy 60% PKB i w tym roku może ją nawet przekroczyć. Natomiast według krajowej metodologii relacja długu publicznego jest o około 10 punktów procentowych niższa, co pozostawia nadal znacząca poduszkę bezpieczeństwa.
•tWobec możliwości modyfikacji definicji długu publicznego, limit konstytucyjny nie jest szczelny. Mimo to limit ten jest trudną do pokonania przeszkodą dla realizację niebezpiecznych koncepcji polityki gospodarczej opartych na założeniu, że dług publiczny i jego wzrost stać się mogą motorami rozwoju gospodarczego Polski.
•tDodatkowym instrumentem mającym na celu stabilne i przewidywalne kształtowanie deficytu i zadłużenia publicznego jest reguła wydatkowa. Reguła ta zawiera rozmaite racjonalne rozwiązania, lecz jej skuteczność jest ograniczona, gdyż nie obejmuje ona wszystkich operacji finansów publicznych i jest często zmieniana.
Funkcjonujący w Polsce system ograniczania deficytu i długu publicznego nie jest doskonały. Można mu zarzucić niespójność i niepełną transparentność. Warto jednak docenić, że w praktyce pozwala na realizację w przyzwoitym zakresie dwóch trudnych do pogodzenia celów:
1)tstwarza trudną do ruszenia przeszkodę dla wzrostu długu publicznego,
2)tdaje sporą elastyczność, dzięki czemu w sytuacji kryzysu państwo mogło podejmować wydatki niezbędne dla podtrzymania aktywności gospodarczej.
Oczywiście docelowo dobrze byłoby mieć system transparentny, spójny, zabezpieczający przed wzrostem długu, a jednocześnie dający niezbędną elastyczność w kryzysie. Ważne jest jednak, aby w dążeniu do doskonalenia systemu nie pogorszyć obecnego sytemu, co mogłoby nastąpić poprzez pozbawienia go jednej z dwóch wymienionych wyżej zalet.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Odpowiedź "nie wiem" wynika z tych samych powodów, co przy pierwszym pytaniu - rozwój Polski jest zależny od znacznie większej liczby czynników.
Niezależnie od tego, stworzenie bardziej "pojemnej" SRW wydaje się rozwiązaniem właściwym, zmniejszającym zachęty do ukrywania wydatków, a tym zwiększającym przejrzystość finansów publicznych zarówno w wymiarze wewnętrznym (akceptowalność polityki gospodarczej), jak i zewnętrznym (wiarygodność na rynkach finansowych)
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Reguła wydatkowa w obecnej formule staje się coraz mniej skuteczna, a przyczyną tego jest fakt, iż wszelkie wydatki ponad limit mogą zostać przeniesione do funduszy celowych, do których nie ma ona zastosowania. To powoduje, że możliwe jest prowadzenie procyklicznej polityki fiskalnej, czemu reguła wydatkowa miała zapobiegać. Skuteczne uszczelnienie reguły nadałoby prowadzonej polityce fiskalnej antycykliczny charakter. Prowadząc bardziej zachowawczą politykę w czasie ożywienia gospodarczego oraz stosując stymulację fiskalną w okresie spowolnienia lub recesji, łagodzilibyśmy wahania związane z cyklem koniunkturalnym, absorbując makroekonomiczne szoki. Powinno to mieć pozytywny wpływ na długoterminową ścieżkę wzrostu.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Raczej ograniczy rozwój? Ja rozumiem, że "kreatywna księgowość" doprowadziła Grecję na skraj przepaści, więc wszyscy są czujni, ale dziś - to wyłączanie operacji właśnie jest związane z limitem zadłużenia. Jeśli limitu nie będzie, nie będzie potrzeby "rozszczelniania" i wszystkie operacje będą mogły być ujęte w budżecie.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Kreatywna księgowość i mnożenie różnych funduszy pozabudżetowych ma dwie negatywne konsekwencje: nie tylko pozwala rządowi na obchodzenie istniejących reguł, zmniejszając ich wiarygodność, ale także zmniejsza przejrzystość finansów publicznych. Czyli po pierwsze jaka jest wiarygodność reguły, mówiącej, że rząd nie powinien przekroczyć z wydatkami kwoty X, gdy rząd sam decyduje co ta kwota ma obejmować i ma swobodę z resztą wydatków?
Po drugie w sytuacji gdy dane cele (np. wsparcie niepełnosprawnych lub ochrona zdrowia) są finansowane z wielu wzajemnie powiązanych funduszy, które często są tworzone tylko po to, by obejść reguły, trudniej jest oceniać efektywność wydatków. A przecież chcemy by pieniądze podatników były wykorzystywane możliwie efektywnie.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
W długim terminie ważniejsza jest wielkość, struktura wydatków i sposób ich finansowania niż to czy będą zawsze spełniać jakąś regułę makro. Niestety regułę można szybko zmienić, a wydatki i dochody SFP charakteryzują się istotną inercją. Uważam też, że ważniejsze od reguły byłoby przywrócenie rynkowej dyscypliny tj. sygnałów cenowych na rynkach długu, których źródłem nie byłyby banki centralne.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Chodzi o przejrzystosc i respektowanie regul gry. Te czynniki skladaja sie na stabilnosc i zaufanie do instytucji politycznych i ekonomicznych, co z kolei jest istotnym warunkiem rozwoju. Wylaczenie operacji pozabudzetowych z reguly wydatkowej jest rodzajem oszustwa: rząd narusza regulę udajac, ze tego nie robi.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Nie będzie możliwe jej obchodzenie. W rezultacie, szybsze zwiększanie wydatków publicznych od średniookresowego wzrostu gospodarki będzie wymagało natychmiastowego podniesienia podatków. Ściślejsze powiązanie wydatków z podatkami utrudni wprowadzanie takich rodzajów wydatków, których społeczna użyteczność jest niższa od społecznej uciążliwości podatków, które ostatecznie je finansują.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Wzmiankowane uszczelnienie to w długim terminie niższy faktyczny poziom długu, więc i mniejsze obciążenia dławiące gospodarkę (koszty obsługi długu).
Oczywiście nadmierna sztywność w sytuacjach awaryjnych może okazać się zabójcza, odbierając możliwość szybkiego i adekwatnego w swych rozmiarach reagowania.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Do tej pory jej efekty były imponujące.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Tak, ponieważ wzrost przejrzystości finansów publicznych pozytywnie wpływa na wiarygodność prowadzonej polityki gospodarczej, pośrednio poprawia klimat inwestycyjny, obniża koszt pozyskania kapitału prywatnego i publicznego. Dla inwestorów ważna jest nie tylko sama litera, ale i duch regulacji. Tego typu operacje nie są ani przejawem konkurencji systemowej, ani przejawem kreatywności; inwestorzy traktują tego jako przejaw celowego zniekształcanie krajowych statystyk.
Władze fiskalne w Polsce mają już na tyle wiarygodności i silne bodźce przeciwko nadmiernemu zadłużaniu, że zapisane w prawie reguły fiskalne nie są konieczne.
Liczba respondentów: 24
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Ostatnie kilkanaście lat rządów na różne sposoby skutecznie obchodzi zapisane w prawie reguły fiskalne. W związku z tym ich wpływ na nadmierne zadłużanie jest ograniczony.
Nie mniej jednak w dalszym stopniu ryzyko przekroczenia konstytucyjnych progów prowadzi do dyskusji nad zasadnością proponowanych wydatków, co przy braku/ trudności ustalenia optymalnego poziomu zadłużenia jest główną zaletą sztywnych progów.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Osoby, które w praktyce miały do czynienia z procesem budżetowym, dobrze wiedzą, że bez obowiązujących ograniczeń ekspansja fiskalna w Polsce byłaby dużo większa, przede wszystkim w okresie dobrej koniunktury. W szczególności, w ostatnich latach wiążące limity były wykorzystywane (niemal) maksymalnie, a dodatkowe dochody (np. w wyniku ograniczenia luki podatkowej) były przeznaczane na zwiększenie wydatków, a nie ograniczenie deficytu. Nie wchodzę tu w dyskusję, czy rząd powinien był dążyć do szybszego ograniczania deficytu czy też wykorzystywać dodatkowe dochody na zwiększanie wydatków, wskazuję natomiast, że to obowiązujące reguły (a nie jakieś inne bodźce) stanowiły istotny czynnik ograniczający skalę ekspansji fiskalnej i wzrost zadłużenia w Polsce.
W tym kontekście należy podkreślić, że postulaty różnych osób, że Polska może sobie pozwolić na większy dług, a tym samym dodatkowe wydatki, nie powinny być traktowane jako argument przeciw regułom, ale raczej dotyczący sposobu ich zdefiniowania (w tym ich parametrów, które bezpośrednio lub pośrednio wyznaczają limit długu). Ponadto warto pamiętać, że numeryczne reguły fiskalne stanowią element ram fiskalnych UE, które obowiązują także Polskę.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Nie sądzę, aby istniały w Polsce silne bodźce przeciwko nadmiernemu zadłużaniu. Rola rynków finansowych jest w tym aspekcie mocno przeceniana, a w ostatnich latach znaczenie tego kanału prawdopodobnie dodatkowo osłabło z uwagi na ekspansywność polityki pieniężnej i fiskalnej zagranicą oraz zmniejszenie wielkości zadłużenia zagranicznego Polski i poprawę strukturalnego salda obrotów bieżących. Odpowiedzialność wewnętrzna czy też polityczna wydaje się być również dość mglistą koncepcją (zwłaszcza w krótkim okresie) - polityka fiskalna w polskich debatach politycznych funkcjonuje jako zestaw rezultatów, a nie reguł i procesów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Reguły fiskalne nie służą jedynie walce z nadmiernym zadłużaniem, lecz także wspomagają unikanie procyklicznej polityki fiskalnej. Poza tym wiarygodności finansowej naszego kraju bym nie przeceniał, zbyt dużo w ostatnich latach w porządku instytucjonalnym wydarzyło się rzeczy zdawałoby się nieprawdopodobnych. Nie zapominajmy przy tym, że historycznie bankructwa dłużników, którzy sami emitują walutę, w której się zadłużali były bardzo częste.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Podczas gdy w ostatnich latach, korzystając z dobrej koniunktury prawie wszystkie kraje Unii Europejskiej przynajmniej przez rok-dwa lata osiągały nadwyżkę budżetową, polski rząd zaplanował zrównoważony budżet dopiero na 2020 r. - drugi rok spowolnienia gospodarczego. Nawet bez koronawirusa możliwość realizacji tego celu przy jednoczesnym utrzymaniu ekspansji fiskalnej stała pod znakiem zapytania.
Motywacją do ograniczania długu nie są preferencje wyborców, wybierających krótkookresowe korzyści i lekceważących długookresowe koszty (np. obniżenie wieku emerytalnego, transfery zamiast poprawy jakości usług publicznych, utrzymywanie węglowej energetyki). Nie ma też w kolejnych rządach determinacji w dążeniu do przyjęcia euro, a więc nie ma potrzeby, by wypełniać tzw. kryteria konwergencji, odnoszące się również do wysokości zadłużenia i deficytu w relacji do PKB.
Wiarygodności w oczach inwestorów zagranicznych budowana jest właśnie na istnieniu reguł fiskalnych, zwłaszcza stabilnego konstytucyjnego limitu zadłużenia. Szybki wzrost zadłużenia publicznego po zniesieniu lub osłabieniu reguł w przeciągu najbliższego roku-dwóch mógłby być tłumaczony jako polityka antykryzysowa, niezbędna odpowiedź na pandemię i w połączeniu z globalnie niskimi stopami procentowymi oraz relatywnie łagodnym przebiegiem pandemicznego kryzysu gospodarczego w Polsce nie powodować istotnego wzrostu kosztów obsługi długu. W dłuższej perspektywie dalszy wzrost długu wywołany nieodpowiedzialną polityką, osłabiającą potencjał polskiej gospodarki (np. utrzymywanie niskiego wieku emerytalnego, dotowanie nieefektywnej energetyki węglowej) doprowadzi do wzrostu kosztów obsługi długu.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Każdy kraj musi mieć limit długu - spisany lub niespisany, deklarowany przez godny zaufania rząd. Limit ten musi być ustanowiony na poziomie spójnym z długookresowymi prognozami wzrostu gospodarczego, inflacji, stóp procentowych, a przede wszystkim ze strumieniem krajowych oszczędności, które mogą go finansować. Dlatego Japonia może mieć dług na poziomie ponad 200% PKB, a Grecja przy takim samym poziomie długu byłaby w poważnym kryzysie. Ile ten poziom wynosi dla Polski nikt obecnie nie policzył (i nawet nie wiem czy jest to obecnie możliwe), dlatego lepiej zachować większy rygor i trzymać się niższych poziomów długu i prowadzić nieco bardziej restrykcyjną, ale stabilną politykę fiskalną, niż podnosić dług do poziomu, który dałby przejściowo szybszy rozwój gospodarczy, ale groziłby kryzysem fiskalnym, który wywołałby kilkuletnią recesję.
Polska, jako kraj demokratyczny, jest wciąż młoda, a ład instytucjonalny podlega jeszcze silnym zmianom (np. pozycja resortu finansów w rządzie, wysokie ryzyko przejęcia władzy przez populistów, kształtowanie docelowej polityki socjalnej państwa). W tego typu krajach - niezależnie od poglądów rządzącej partii - niezbędne są skodyfikowane ograniczenia budżetowe, które sygnalizują inwestorom (krajowym i zagranicznym) czego mogą się po polityce rządu w najbliższych latach spodziewać.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Wiarygodność mamy słabszą niż wiele innych państw regionu, co np widać po różnicach w rentowności obligacji rządów polskiego i czeskiego. A instytucjonalne podstawy wiarygodności średnie. Potrzebujemy m.in. większościowego systemu wyborów do parlamentu oraz systemu prezydenckiego, by wzmocnić bodźce do rozsądnej polityki fiskalnej.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Władze fiskalne w Polsce mogą się zmieniać z wyborów na wybory, zatem nie można polegać na wiarygodności konkretnej ekipy. Bodźce przeciwko zadłużaniu zależą w dużej mierze od horyzontu czasowego, który również jest ograniczony przez kalendarz wyborczy: jeśli partia oczekuje, że utraci władzę w kolejnych wyborach, to może mieć mniejsze bodźce do zachowania dyscypliny fiskalnej. Limit długu i reguła wydatkowa są istotne i nie powinniśmy się ich pochopnie pozbywać, choć powinnismy się zastanawiać czy są skonstruowane optymalnie, (np. czy reguła podatkowa pozwala na wystarczająco antycykliczne wydatki).
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Obecnie finanse publiczne są bardzo nieprzejrzyste. Nawet dla ekspertów. Nieprzejrzystość, wielość metodologii i rozbudowany organizacyjnie (podmiotowo) sektor finansów publicznych sprzyjają „kreatywnemu” omijaniu reguł budżetowych czy też przesuwaniu w czasie informacji o stanie finansów publicznych. To silnie podważa wiarygodność finansów publicznych. Ponadto w warunkach silnego konfliktu politycznego wiele decyzji w zakresie polityk społeczno-gospodarczych jest motywowane przesłankami o charakterze politycznym. W zasadzie żadne rozwiązania nie są wprowadzane na zasadzie powszechnego konsensusu. Kultura polityczna i poszanowanie instytucji są na niskim poziomie. W związku z tym formalne, numeryczne reguły budżetowe są niezbędnym rozwiązaniem instytucjonalnym, które gwarantuje wiarygodność ekonomiczną kraju. uważam, że reguły budżetowe powinny być na trwałe wpisane do prawa, w tym konstytucji.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Wiarygodność jest pochodną myślenia długofalowego, co obejmuje także budowanie ponadpartyjnych konsensusów wokół kluczowych spraw (i wydatków). U nas wciąż dominuje perspektywa najbliższych wyborów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Władze fiskalne nie mają autonomii, która dawałaby im niezależność od systemu politycznego (Nie jest to skądinąd specyfika polska, lecz normalna cecha współczesnych systemów demokratycznych). Dalej, przytoczyć mogę uzasadnienie odpowiedzi na pytanie pierwsze.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Z przyczyn wymienionych w odpowiedzi na pierwsze pytanie wynika, że pozakonstytucyjne uwarunkowania stanowią wystarczające bodźce przeciwdziałają nadmiernemu zadłużaniu.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Decyzje w zakresie kierunków polityki fiskalnej w Polsce często są determinowane doraźnymi potrzebami, a przeciwko nadmiernemu zadłużaniu nie było innych znaczących bodźców niż właśnie reguły fiskalne. Długofalowe korzyści z ustanawiania i stosowania się do takich reguł czerpią nie tylko państwa starające się odbudować utraconą wiarygodność, lecz również stabilne, wysokorozwinięte gospodarki.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Choć osobiście popieram zniesienie limitu zadłużenia, to niestety nie mam aż takiej ufności, że decyzje wydatkowo-inwestycyjne podejmowane w kolejnych latach przez rząd będą ostrożne i przemyślane (pokutują bezatestowe przepłacone maseczki czy nieistniejące respiratory nabywane od handlarzy bronią podczas pandemii przez Ministerstwo Zdrowia)... mamy Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju (do 2020) z nawet ambitnymi celami gospodarczymi, a bezsensownie, wbrew naturze, przekopujemy Mierzeję Wiślaną... kolejne lata budzą wiele obaw, brakuje konkretnych planów.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Naszą wiarygodność budowały właśnie te reguły - to one wymuszały ograniczenie deficytu po wstrząsach i hamowały wzrost wydatków w dobrych czasach; były też wprost dostrzegane przez agencje ratingowe. Odrzucenie ich w momencie, gdy stały się dla rządu niewygodne szybko podmyje naszą wiarygodność. Zresztą należy pamiętać, że pomimo całej poprawy, do liderów wciąż nam daleko. Tak, ryzyko bankructwa Polski szacowane na podstawie 5-letnich CDS jest poniżej 1%, czyli mniej niż dla Hiszpanii (1,1%) czy Włoch (2,5%). ale to wciąż prawie 5 razy więcej niż dla Niemiec (0,2%)
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Trudno mówić o silnych bodźcach przeciw zadłużeniu, jeśli banki centralne w ogromnym stopniu zniekształcają rynki długu, przez co rynek nie pełni już funkcji dyscyplinującej wobec rządu, co stanowi duże ryzyko dla sektora prywatnego i generalnie wszystkich obywateli. Trudno też mówić o wiarygodności, jeśli polityka fiskalna w Polsce jest kształtowana głównie podczas kampanii wyborczych, a wręcz jest im podporządkowana.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Nie, poniewaz dynamika procesu politycznego wskazuje na istotne ryzyko eskalacji obietnic wyborczych, ktorych spelnienie moze prowadzic do postepujacego wzrostu zadluzenia.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Rozwodnienie stabilizującej reguły wydatkowej w 2015 roku, obchodzenie jej w następnych latach przez zawyżanie dochodów z uszczelnienia systemu podatkowego i tworzenie nowych podmiotów, których wydatki nie są objęte regułą, oraz ostatni atak na konstytucyjny limit zadłużenia wskazują, że obecne władze nie przywiązują dużej wagi do dyscypliny fiskalnej. Niemniej nawet gdyby były one odpowiedzialne fiskalnie, to ramy fiskalne nie powinny być uzależnione od cech rządzących. Ramy te powinny być tak skonstruowane, żeby gwarantowały stabilność finansów publicznych niezależnie od stopnia konserwatyzmu fiskalnego rządzących. Dlatego reguły fiskalne zapisane w prawie powinny być wzmacnianie, a nie osłabiane.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Jestem niebywale dumny z istnienia u nas dość twardych reguł fiskalnych. Dają mi one poczucie funkcjonowania w bardzo rzadkim na świecie i jednocześnie elitarnym systemie. Niezaprzeczalnie też pozwoliły one utrzymać u nas poziom długu na rozsądnym poziomie (bez nich dług już dawno by nam uciekł). Z drugiej jednak strony, nie mogę uciec od przeświadczenia, że jesteśmy z naszymi regułami w oczach wielu inwestorów zjawiskiem tak rzadkim, że aż niezrozumiałym. Nasze reguły robią powalające wrażenie w czasie prezentacji poszczególnym inwestorom czy analitykom agencji ratingowych. Ale w chwilę później są zapominane lub ignorowane, jakby ich nie było. Gdyby były adekwatnie uwzględniane w procesie oceniania nas, mielibyśmy ratingi lepsze o nawet nie plusa, ale wręcz o literę.
Więc nie jest tak, że bez reguł będziemy gorzej widziani. Ale i nie jest tak, że jesteśmy już tak doskonale oceniani przez wszystkich, że zawsze będziemy mieli tłumy chętnych by nas nosić na rękach.
Wypada pamiętać też, że sam potencjalny proces zdejmowania reguł, w krótkim terminie może być (w środowisku inwestorów zagranicznych i agencji ratingowych) przyjmowany dość sceptycznie.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Myślę, że kontrola wydatków byłaby lepsza (silniejsza i bardziej elastyczna), gdyby była oparta na instytucjach w rodzaju decentralizacji podatkowej, wyborów większościowych, czy lokalnych referendów fiskalnych. Na nic z tych rzeczy się jednak nie zanosi, a niskie stopy procentowe dają politykom bodźce do ekspansji fiskalnej, więc jeszcze nie pora likwidować reguły. Zresztą pomimo silnych instytucji i referendów, Szwajcaria korzysta z licznych reguł fiskalnych na różnych poziomach konfederacji, więc dlaczego mielibyśmy myśleć, że już jesteśmy lepsi?
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Zdecydowanie nie, ale za to tę wiarygodność podtrzymują instrumenty takie jak unijne aktualizacje programu konwergencji czy przeglądy gospodarcze OECD i MFW, wynikające z przynależności Polski do organizacji międzynarodowych.