11.10. 2021
Globalizacja gospodarek podkreśla różnice pomiędzy państwami w jakości nauczania i badań na uczelniach wyższych. W różnych państwach europejskich rozważane były i są projekt zmian w uczelniach wyższych mające upodobnić je do uczelni amerykańskich. Od dwóch dekad narasta literatura analizująca wpływ różnic w zorganizowaniu uczelni na ich jakość. Główną osią jest wyższa jakość uczelni amerykańskich i ich większa autonomia organizacyjna oraz mniejszy wpływ wykładowców na wybór władz w porównaniu do uczelni europejskich.
Władza ustawą i rozporządzeniem powinna nadal określać ogólne ramy nauczania w uczelniach wyższych.
Liczba respondentów: 11
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Te ogólne ramy dziś są dość sztuczne, a wykładowcy dużo lepiej wiedzą, czego należy uczyć. Jednak problemem większości polskich uczelni jest niemal stuprocentowe uzależnienie od dotacji państwowych, a trudno, żeby państwo nie zastanawiało się, czy pieniądze z dotacji nie dają chociaż minimalnego efektu wyrażanego w owych ogólnych ramach. Tak więc ogólne ramy są problemem związanym z modelem finansowania i zarządzania. Jeśli kontrola byłaby na poziomie niezależnych od wykładowców władz uczelni (pyt 2), wtedy można byłoby gorset ogólnych ram zrzucić.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Dyplom ukończenia studiów jest państwowym dokumentem. Państwo nie może brać odpowiedzialności za potwierdzanie kwalifikacji, do których nie wyznaczyło ram.
Ramy te powinny być bardzo szerokie, raczej wyznaczać niezbędne minimum, niż precyzować program i metody nauczania. Na studia idą osoby dorosłe, mogące same brać odpowiedzialność za jakość i kurs swojej edukacji.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Literatura na temat czynników wpływających na jakość nauczania i badań jest jasna: czym bardziej szczegółowo państwo określa jak mają być zorganizowane uczelnie tym słabsza ich jakość.
W Polsce prawo cały czas bardzo szczegółowo reguluje organizację uczelni. Do niedawna Polska i Rosja były jedynymi państwami Europy gdzie obowiązywała ustalana przez ministerstwo lista kierunków nauczania, która określa tak ważne rzeczy jak nazwę kierunku, oraz regulowało co można było na tych kierunkach nauczać.
Harvard nie stał się Harvardem dlatego, że państwo lub ktoś inny nagle podarował tej uczelni dużo pieniędzy, lub ktoś napisał mądrą ustawę o promowaniu najlepszych uczelni USA, lub o lepszym ich kontrolowaniu przez państwo.
W USA uczelnię wyższą może założyć każdy i ma prawo zorganizować ją tak, jak mu się podoba. Może zatrudnić, kogo chce, i wykładać, co chce. W USA profesorem może zostać każdy, kogo na stanowisko profesora zatrudni uczelnia. Nie ma tam ani ministerstwa uniwersytetów, ani ustawy o szkołach wyższych regulującej ich organizację, ani nawet ustawy o stopniach naukowych. Jest za to w USA największa na świecie liczba najlepszych na świecie uniwersytetów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Po pierwsze - w uczelniach albo szkołach wyższych:) Wracając jednak do meritum - trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo nie wiadomo, co oznaczają "ogólne ramy nauczania". Obecnie ustawa w jakimś stopniu reguluje wyłącznie warunki tworzenia nowych kierunków studiów, mamy jeszcze system akredytacji, ale to wszystko ma bardzo miękki charakter i zasadniczo zarówno forma, jak i treści oraz metody kształcenia są zależne wyłącznie od uczelni/prowadzących. Nie wydaje mi się, aby w tym zakresie ktokolwiek planował jakiekolwiek zmiany.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Harmonizacja ze standardami europejskimi i światowymi wymaga określenia takich ram, które muszą być określone przez ustawę i rozporządzenia.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Tutaj jednak (przynajmniej dla niektórych) ważne byłoby rozróżnienie, czy chodzi o uczelnie państwowe czy prywatne.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Chyba nie istnieje rynek, który mógłby dobrze działać z takimi wytycznymi jakie mają polskie uczelnie. Władza wchodzi w rolę zarządcy kartelu, który minimalizuje przestrzeń do eksperymentowania i konkurencji, z których normalnie bierze się poprawa jakości. To dzięki takiej konkurencji amerykańskie uczelnie stały się najlepsze na świecie https://www.aeaweb.org/articles?id=10.1257/jep.35.1.185 I w dalszym ciągu badania tego rynku w Europie i USA pokazują, że uniwersytety są bardziej produktywne kiedy mają większą autonomię w zakresie budżetu, zatrudniania, wynagradzania, kształtowania programu nauczania czy doboru studentów https://academic.oup.com/economicpolicy/article-abstract/25/61/7/2918856
Udzielona
odpowiedź:
Tak
W sumie nie wiem, czemu akurat ekonomiści powinni się na ten temat wypowiadać, no ale dobra. Stosując stricte ekonomiczne analogie, władza (państwo) powinna(o) ustalać prawo regulujące i chroniące wolność myśli i słowa na uczelni, tak samo jak władza reguluje i chroni wolną konkurencję na różnych rynkach poprzez liczne regulacje i instytucje mające nie dopuścić do monopolizacji tychże. Takie same regulacje są potrzebne by chronić mnogość i wolność idei na uczelniach. Także tak - jakieś ustawy muszą regulować ogólne ramy funkcjonowania uczelni.
Wybór rektora przez ciało zewnętrzne do uczelni poprawiłby jakoś funkcjonowania uczelni w Polsce.
Liczba respondentów: 11
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Zarządzanie uczelniami wyższymi należy sprofesjonalizować - na ich czele powinny stać osoby znające się na tym konkretnie, a niekoniecznie na prowadzeniu badań bądź prowadzeniu zajęć. Poza wiedzą ważne jest zaangażowanie (żeby nie musieć wybierać między większym zaangażowaniem w badania a pracą na rzecz całej uczelni) oraz perspektywa - pracownicy w chwilowej roli rektorów/dziekanów muszą myśleć o swojej sytuacji, również towarzyskiej, po końcu kadencji.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Obecny system nie jest pozbawiony wad i dopuszczenie do głosu różnego rodzaju zewnętrznych interesariuszy uczelni mogłoby go poprawić. Ważne jest jednak, co to byłoby za ciało i jak dobierane - wybór rektora przez grono wskazane przez np. większość parlamentarną to zagrożenie dla autonomii uczelni.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Bez wprowadzenia nad profesorami zewnętrznej kontroli, w tym wyboru rektora przez gremia zewnętrzne, każdy projekt naprawy polskich uczelni będzie nieskuteczny.
Polską uczelnią rządzi rektor wybierany spośród wykładowców z tytułem naukowym lub stopniem doktora habilitowanego. W wyborach rektora mogą uczestniczyć jeszcze pracownicy administracyjni i studenci, ale to profesorowie stanowią większość elektorów i decydują, kto zostaje ich szefem.
W ten sposób powstaje zamknięte środowisko, w którym swoi wybierają swoich i między sobą się kłócą, kto będzie rządził i w jakim celu. Wsobny chów i wsobny wybór władz uczelni pozwala polskim profesorom bezkarnie ignorować innowacyjność oraz potrzeby studentów i społeczeństwa.
Krótki rozwiniecie tutaj: https://www.rp.pl/opinie-polityczno-spoleczne/art13728311-harvard-w-polsce-nielegalny
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Wszystko zależy od tego, jakie to byłoby ciało i kto by je tworzył - co prawda dziś rektor jest w dużym stopniu "zakładnikiem" środowiska akademickiego uczelni, które go/ją wybrało, ale zgodnie z nową ustawą zakres władzy rektora jest na tyle duży, że nie musi "oglądać" się na to środowisko (zwłaszcza podczas kolejnych kadencji).
Z drugiej strony jakość funkcjonowania uczelni w Polsce jest w moim odczuciu o wiele bardziej zależna od swoistej kultury organizacyjnej, której nawet najbardziej sprawny rektor nie jest w stanie w pełni "przewalczyć". Siła tej kultury/inercji jest różna na różnych uczelniach, i to de facto jest kluczowa determinanta ew. zmian, nawet jeśli osobowość rektora niewątpliwie może mieć istotny wpływ na ich wprowadzanie.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Kompetencje akademickie rzadko współgrają z menedżerskimi. Właściwy wybór "zarządu" mógłby zdecydowanie poprawić efektywność jej działania, choć nie wiadomo jak wyglądałoby układanie relacji senatu (jako reprezentacji uczelnianej community z takim zarządem.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Wybór rektora przez organ zewnętrzny rodziłby ryzyko upolitycznienia takiego wyboru i skutkowałoby często brakiem akceptacji środowiska uczelni. Poza tym, zewnętrzne ciało miałoby mniejszą wiedzę na temat specyfiki i problemów danej uczelni, przez co wybory byłyby mniej trafne.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Mała literówka się wkradła; "jakość", nie "jakoś" :)
Pytanie, co się rozumie przez "ciało zewnętrzne"? Władza państwowa to też ciało zewnętrzne.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Harvard jest najstarszą korporacją na zachodniej półkuli. I jako korporacja jest nadzorowany przez dwie zewnętrzne rady: Korporację (członkowie kooptowani od powstania uczelni) oraz Radę Nadzorczą (członkowie wybierani przez absolwentów uczelni). Podobnie inne amerykańskie uczelnie. Również w Europie zewnętrzny nadzór funkcjonuje w krajach nordyckich, W. Brytanii, Irlandii i Holandii, czyli tam gdzie jakość jest najwyższa. Bez podobnego rozwiązania bardzo utrudniona jest rozliczalność uczelni i nakierowanie ich na wyniki, które mają znaczenie dla studentów czy szerszego świata nauki. Szczególnie źle sprawdzają się wybory władz uczelni bez żadnego zewnętrznego nadzoru: https://www.bruegel.org/wp-content/uploads/imported/publications/BPJULY2008University.pdf
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
W duchu pokory ekonomisty nie uważającego, że ekonomiści powinni wypowiadać się na każdy temat - nie wiem...
System punktowania publikacji akademickich powinien zostać zniesiony.
Liczba respondentów: 11
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Tak
System taki z natury jest sztuczny i prowokuje grę z systemem. Przy ogromnej liczbie czasopism dziś, praktycznie nie da się tego zrobić dobrze tak, żeby systemu nie dało się ograć. Lepiej, żeby oceniać impact factor konkretnych publikacji, a nie miejsca, gdzie zostały opublikowane. Takie systemy oceny mogłyby wypracowywać niezależnie konkurencyjne uczelnie, w końcu udałoby się pewnie dojść do czegoś sensownego. Dzisiejszy system jest prawdopodobnie dużo gorszy niż proste zliczanie cytowań poprzez Google Scholar.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Potrzebny jest jakiś system oceny działalności naukowej. Obecny system publikacji nie jest idealny, ale lepszym rozwiązaniem jest go poprawiać (np, aby lepiej odzwierciedlał impact factor czasopisma) niż likwidować. Podobnie jak w poprzednim pytaniu, najważniejsze jest czym go zastąpić?
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Ocena publikacji stosowana jako miara pomocnicza w rozproszonym systemie oceny różnych gremiów jest przydatna i trudno ją ogrywać oraz kierować jej kształtem przez polityczne naciski i towarzyskie dojścia. Gdy jednak jak u nas jest stosowana centralistycznie na mocy ustawy i rozporządzenia będzie rodziła kolejne patologie. Patologie, które kolejni ministrowie będą pracowicie rozwiązywać.
Kolejne normy ustawowe mające zapewnić jakość uczelni to historia kolejnych problemów stworzonych ustawą, by je rozwiązywać kolejną ustawą.
- Ministerstwo edukacji wymagało, by każdy kierunek studiów miał określoną w ustawie liczbę profesorów oraz doktorów. Potem kolejni ministrowie zwalczali wieloetatowość profesorów oraz zatrudnianie 70+ letnich profesorów. Najpierw ministerstwo stworzyło popyt na ludzi z tytułami, a potem się dziwiło temu popytowi i usiłowało ten przez siebie wygenerowany popyt administracyjnie ograniczyć. To uczelnie powinnydecydować ilu profesorów, doktoró i innych wykładowców przypada na studentów.
- minister Kudrycka usiłowała ograniczyć studiowanie przez jednego studenta na wielu kierunkach. Twierdziła, że to niesprawiedliwe, bo jeśli ktoś studiuje na kilku kierunkach darmowych studiów to pozbawia kogoś innego miejsca na tych studiach. Nie rozumiała, że obowiązujące wówczas 118 kierunków nauczania dozwolonych przez ministerstwo były źródłem problemu. Wielu studentom wymyślone przez ministerium zestawy wiedzy i umiejętności nie wystarczały. Studiowali na kilku kierunkach. Wystarczyłoby, żeby studenci mogli sobie sami wybierać jakie interesują ich przedmioty, a uczelnie mogły same dostosowywać nauczane treści do oczekiwań studentów. Potrzeba było wielu lat by odkryć, że ministerialna lista kierunków wraz z ministerialnymi standardami nauczania jest niepotrzebna.
Państwo samo psuje jakość uczelni regułami mającymi tę jakość gwarantować.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Mam mieszane odczucia w tym temacie - z jednej strony jestem przekonany, że system punktowy nie jest idealny i teoretycznie lepszym modelem jest ocena środowiskowa. Z drugiej jednak strony, ze względu na charakter kultury organizacyjnej, jakość takiej oceny środowiskowej pozostawiałaby bardzo dużo do życzenia. W efekcie system punktowy jest rozwiązaniem nieoptymalnym, ale chyba najbardziej zobiektywizowanym (co nie oznacza, że jest obiektywny).
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
To właściwie zależy od jakości tej punktacji. Dobrze skonstruowany system, choć nie jest rozwiązaniem doskonałym, sprzyjałby poprawie jakości polskich uniwersytetów (przy jednoczesnym coraz wyraźniejszym ukazywaniu różnego ich potencjału, co i tak ujawniają globalne rankingi). W obecnej formie staje się on powoli kontr-skuteczny, ponieważ jest podatny na realizację interesów poszczególnych grup. Skutkuje to wzrostem punktów dla polskich czasopism, co nie odpowiada ich jakości (i nie chodzi tu tylko o czasopisma promowane przez obecnego ministra, ale także o dość odległe mu ideowo, a po prostu mające skutecznych rzeczników).
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Obecny system punktowania publikacji ma wiele wad i daleki jest do obiektywnego kryterium. Niemniej jednak, niezbędne jest stosowanie kryterium oceny instytucji i pracowników naukowych prowadzącego do konkurencji i poprawy jakości. Problemem pozostaje konstrukcja takiego systemu, która zapewniłaby obiektywność, kompletność oceny i nie była rozbieżna ze standardami światowymi.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Pytanie, co zamiast niego. Powinien być system nagradzający lepsze publikacje.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Jeżeli zwiększymy autonomię i rozliczalność uniwersytetów, to taki system nie będzie potrzebny. Kolejne zmiany na liście czasopism punktowanych go zresztą zdyskredytowały w roli mechanizmu działającego na rzecz poprawy jakości. Nie wiem natomiast jaki byłby efekt jego zniesienia bez szerszej reformy uczelni w Polsce.