Obecny wzrost inflacji to krótkookresowe zjawisko wynikające z jednorazowych czynników.
Liczba respondentów: 20
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Po pierwsze podwyższona inflacja zaczęła się już w 2019 r. więc już sam fakt, że utrzymuje się prawie 2 lata (z czego 1 rok kryzysowy) wskazuje, że to nie takie przejściowe i krótkookresowe zjawisko. Po drugie, część czynników obecnie podwyższających inflację zapewne ustąpi za jakiś czas, ale rośnie ryzyko, że w ich miejsce pojawią się inne, które będą związane z fundamentalną presją popytową i kosztowo-płacową, w warunkach silnego ożywienia popytu, któremu towarzyszy ultra-łagodne policy mix. W efekcie, inflacja CPI (i bazowa!) powyżej celu będzie pozostawać przynajmniej 3 lata, a może i dłużej jeśli rozkręcą się mechanizmy indeksacyjne i odkotwiczą oczekiwania inflacyjne .
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Z jednorazowych czynników wynika wzrost inflacji w USA, gdzie mamy z jednej strony duży impuls fiskalny, z drugiej zadłużenie gospodarstw domowych i przedsiębiorstw na względnie wysokim poziomie i przez to niechęć do jego dalszego wzrostu, co mogłoby napędzać inflację. W Polsce gwałtownie zaś rośnie popyt na kredyty hipoteczne i ceny mieszkań, co przy małym zadłużeniu daje podstawę do dużego wzrostu kredytowania i wysokiej inflacji, która może wymknąć się spod kontroli.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Obecny wzrost inflacji (pomiędzy początkiem a połową 2021 roku) to w bardzo dużym stopniu zjawisko wynikające z przejściowych lub egzogenicznych czynników. Wkład żywności i paliw do inflacji CPI jest bardzo duży. Nie ma jednak pewności, czy w kolejnych miesiącach i kwartałach inflacja nie będzie coraz bardziej podsycana przez czynniki "fundamentalne" (wzrost dynamiki jednostkowych kosztów pracy, domknięcie ujemnej luki popytowej, "odkotwiczanie" się oczekiwań inflacyjnych).
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Inflacja w Polsce jest wyższa niż w innych krajach OECD bo polityka fiskalna i monetarna są zbyt luźne a rynek pracy ciasny. ponieważ w pytaniu chodzi zapewne o inne czynniki jednorazowe (np. wzrost kosztów frachtu z Chin) zaznaczyłem nie.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Na obecny wzrost inflacji składają się głównie efekty niskiej bazy z zeszłego roku i wysokie globalne ceny surowców. O ile już w kolejnych miesiącach efekty bazy, będą mniejsze, to równolegle należy spodziewać się powrotu presji płacowej. Tym sposobem wrócimy do sytuacji sprzed pandemii, z końca 2019 r., gdy na wysoką inflacje wpływały przede wszystkim oczekiwania płacowe pracowników. W tym roku presja płacowa nałoży się na rosnące koszty materiałów i usług logistycznych, a równocześnie wysoki popyt w kraju i za granicą da przedsiębiorcom pole do podwyżek cen.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Inflację napędza obecnie szereg czynników, z których zdecydowana większość ma charakter jednorazowy (paliwa, usługi komunalne, podwyżki cen usług po otwarciu gospodarki etc.). Jednak fakt, że czynniki te się na siebie nałożyły i współwystępują z czynnikami długookresowymi (podwyżki cen prądu na skutek zmian w polityce klimatycznej, wzrost cen usług związany z wysoką dynamiką płac) powoduje, że napędzają oczekiwania inflacyjne pracowników. W rezultacie spodziewam się efektów drugiej rundy, czyli rozkręcenia spirali cenowo-płacowej i okresu podwyższonej inflacji bazowej (>3%).
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
W Polsce oczekiwania inflacyjne i inflacja rosną od pół dekady. To nie jest krótki okres.
Banki centralne świata od dekady usiłują zwiększyć inflację. Trwający trzy dekady pozytywny impuls podażowy z włączenia Europy Centralnej i Chin w międzynarodową wymianę gospodarczą wyczerpał się. Zanim decydenci gospodarczy to zauważą będą usiłować utrzymać wzrost powyżej i bezrobocie poniżej poziomu, który zwiększa inflację. To nie są czynniki krótkookresowe.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Przyspieszenie inflacji w Polsce widzimy w zasadzie od początku 2019 r. kiedy "odjechaliśmy" od trendów inflacyjnych w UE. Od 2019 r. polityka fiskalna została mocno poluzowana, deficyt strukturalny mocno się odchylił od dotychczasowej trajektorii. To w 2019 r. ogłoszono 5-tkę Kaczyńskiego bez pokrycia w dochodach, rozpoczęto demontaż i omijanie reguły wydatkowej. Gdyby nie kryzys COVID-19 wszczęto by wobec nas procedurę SDP. Byliśmy razem z Węgrami i Rumunią na czarnej liście KE. Miom zdaniem luźna, „rozdawnicza” polityka gospodarcza jest podstawowym źródłem inflacji. A widzimy, że krok po kroku reguły fiskalne są likwidowane, ogłaszane są kolejne programy rozdawnictwa, Polski Ład to kolejny proinflacyjne program. A do tego mamy kompletnie nieodpowiedzialną politykę monetarną z drukowaniem pieniądza i bagatelizowaniem zagrożeń inflacyjnych. Na to wszystko nakłada się kryzys demograficzny i presja na wynagrodzenia, a to czynnik długookresowym. No i teraz też wypłyną z cała siłą zaniedbania i opóźnienia w zakresie transformacji energetycznej, które też generować będą presję inflacyjną w zakresie cen energii.
A dodatkowo mamy odroczony popyt pocovidowy, napływ środków UE, w tym z KPO. Ogromny impuls popytowy i to w całej Europie. Całą UE będzie konkurować o pracowników, stal, surowce, jedna wielka presja inflacyjna. A Polski rząd chce jeszcze do tego pieca dokładać kolejne impulsy z nowo tworzonych funduszy i programów.
Ponadto na procesy inflacyjne musimy spojrzeć szerzej, nie tylko na wskaźnik CPI, ta ogromna nierównowaga, presja będzie się wylewać w różnych miejscach, różnych cenach dóbr, usług i aktywów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Nie. Obecny wzrost ma wiele różnorakich źródeł, które mają potencjał by wzajemnie się zasilać przeradzając w trwałą presję inflacyjną. Do źródeł tych należą czynniki podażowe takie jak: koszty dostosowania do funkcjonowania w warunkach pandemii, wzrost cen surowców, aprecjacja walut krajów Dalekiego Wschodu przekładającą się na wzrost cen komponentów/towarów z importu, zaburzenia/reorientacja łańcuchów dostaw. Uzupełniają je czynniki popytowe: odłożony popyt konsumpcyjny (rozlewający się na coraz szerszą paletę dóbr i usług), nadchodząca fala wydatków rządowych w ramach programów „rozruszania gospodarek” (współfinansowanych ze środków unijnych) oraz polityka „taniego pieniądza” przekładająca się na popyt na różnego rodzaju aktywa (w tym nieruchomości) oraz dobra (meble, materiały budowlane itd.). Przy ograniczonej podaży pracy wzrost cen szybko będzie przekładał się na oczekiwania płacowe i faktyczny wzrost płac.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Co prawda obecny wzrost cen spowodowany jest reakcjami decydentów odpowiedzialnych za politykę gospodarczą na kryzys pandemiczny, jednak nie jest to ani jedyna, ani najważniejsza przyczyna inflacji. Sama pandemia w moim odczuciu skutkuje i będzie skutkować jeszcze wyraźniejszym wyhamowaniem, a może nawet cofnięciem procesów globalizacyjnych, które umożliwiały w ostatnich kilkunastu latach systematyczne utrzymywanie niskiej inflacji poprzez konkurencję kosztową. Co więcej, wraz z rosnącymi kosztami zmian klimatycznych i szerzej - rosnącymi kosztami środowiskowymi (także np. w zakresie dostępu do rzadkich surowców), należy się spodziewać coraz większego wplywu tych kosztów na ceny. Jednocześnie nie można wykluczyć hipotezy, że wzrost kosztów środowiskowych nie będzie w pełni kompensowany przez rozwój technologiczny.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Czynniki jednorazowe, w tym m.in. efekty bazowe, niewątpliwie wpływają obecnie w znacznym stopniu na dynamikę cen, jednak w moim przekonaniu nie czyni to podwyższonej inflacji zjawiskiem krótkookresowym. W okresie postpandemicznym możemy spodziewać się wzmożonego popytu, który będzie współistniał z ograniczeniami po stronie podażowej (zakłócenia dostaw, braki kadrowe).
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Na wzrost inflacji do ok. 4-5 proc. w Polsce mają wpływ czynniki przejściowe/krótkookresowe oraz zjawiska trwałe/długookresowe. Trudno odpowiedzieć zero-jedynkowo, czy wzrost inflacji wynika z jednych czy drugich - wynika z obu.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie nie
Trudno mówić o jednorazowych czynnikach, jeśli najważniejsze banki centralne kontynuują we współpracy z rządami politykę psucia pieniądza, deformowania rynków finansowych i rynków pracy na niespotykaną skalę (w tym ostatnim przypadku symbolem są czeki w USA, których wartość przewyższa dochody z pracy dla niektórych grup). Szokujące są statystyki dot. długu rządowego w posiadaniu banków centralnych - w przypadku EBC jest to 30% długu krajów strefy euro.
Po stronie podażowej do wyższej inflacji prowadzi także polityka klimatyczna, problemy w dostawach niektórych surowców i zakłócenia w handlu międzynarodowym. Wreszcie, od 2020 r. (z powodu lockdownow i generowanego chaosu przez rządy) znacząco wzrosło ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej, co może przekładać się na wyższe oczekiwane marże w sektorze przedsiębiorstw.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Są cztery bardzo mocne argumenty przemawiające na tak:
1. Zatory i kilkudziesięcioprocentowy wzrost cen w transporcie międzynarodowym. Zjawisko zewnętrzne i tymczasowe - mijajace wraz z odbudową łańcuchów dostaw. Ostrzegaliśmy już na samym początku pandemii, że przebudowa łańcuchów dostaw, na którą niektórzy patrzyli z nadzieją, będzie kosztować.
2. Ograniczenia podaży. Gospodarki, w tym polska, wciąż nie działają na pełnym potencjale - szczególnie w sektorze usług. Wyższa inflacja może wynikać z nadmiary popytu nad podażą, ale istotne jest czy ta nierównowaga wynika z zbyt wysokiego popytu (który polityka monetarna może ograniczać) czy z niskiej podaży (z którą polityka monetarna nie może nic zrobić).
3. Tarcze antykryzysowe - wycofywane wraz z powrotem do normalności i przejęciem aktywności przez sektor prywatny. Tutaj ocena jest dużo bardziej skomplikowana, nie chcę wchodzić w szczegóły.
4. Szybkie zmiany koszyka konsumpcyjnego. Rok temu, w czasie pierwszego lockdownu oficjalne miare inflacji były mocno niedoszacowane - niektórzy wtedy szybko konkludowali, że grozi nam deflacja. Przy tak szybkich zmianach miary inflacji mają obniżoną wiarygodność - nie mamy pewności co się tak naprawdę dzieje.
Badania pokazują, że przy wysokim poziomie niepewności oczekiwania szybko się zmieniają i sektor prywatny reaguje dużo szybciej na zmiany polityki monetarnej niż w okresach spokoju. To oznacza, że podział na trwałe i tymczasowe czynniki staje się mniej wiążący dla polityki pieniężnej.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Wszystko zalezy od tego jak zareaguje RPP i jak ukształtują się oczekiwania inflacyjne. Jesli RPP bedzie kontynuować polityke niskich stóp procentowych, to istnieje istotne ryzyko wystąpienia inflacyjnej spirali płąc i cen. Czyli stosunkowo wysoka inflacja będzie się utrzymywać przez dłuższy czas.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Obecny wzrost inflacji to już przynajmniej średniookresowe zjawisko. Owszem rozpędził się na czynnikach jednorazowych. Tyle, że w stosunkowo krótkim okresie było ich wiele. W dodatku część z nich formalnie nie tracąc nazwy „jednorazowe” ma szansę powtarzać się jeszcze przynajmniej kilka razy (ceny energii, coraz to nowe daniny, wzrost kosztów pracy tak wymuszany przez państwo jak i przez taki a nie inny układ rynku). Do tego zaczynają dochodzić reakcje ludności na bardzo długi okres ujemnego oprocentowania wkładów w bankach (wystarczy rzut oka na majowe statystyki depozytów i sprzedaży detalicznej). Trudny do ostatecznej oceny, ale z pewnością silny, będzie wpływ strumienia środków jakie gospodarstwa domowe wstrzymały ostatnio w wydatkach (utrzymując rezerwy na czas pandemii) a teraz powoli zaczną wylewać na rynek. W takim kontekście (rozciągniętego w czasie okresu podwyższonej inflacji) bliskie jest przywrócenie powszechnego korzystania z formuł indeksacyjnych w życiu gospodarczym i społeczny. A wraz z tym z niską inflacją pożegnamy się na długie lata.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Nagły wzrost inflacji związany jest z otwarciem się gospodarek po okresie długotrwałych lockdownów. Z jednej strony, konsumenci realizują opóźnione decyzje konsumpcyjne, co zwiększa poziom popytu ogólnego. Z drugiej strony, przedsiębiorstwa borykają się w problemami w łańcuchu dostaw, co ogranicza możliwość zaspokojenia rosnącego popytu ogólnego, prowadząc do inflacji. Z czasem, decyzje o konsumpcji zostaną zrealizowane a łańcuchy dostaw wrócą do bardziej normalnego stanu, co przyczyni się do spadku stopy inflacji w przyszłości.
Obecnie inflacja jest większym ryzykiem dla wzrostu gospodarczego niż wyższe stopy procentowe.
Liczba respondentów: 20
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Czy "obecnie" to nie jestem zupełnie pewien.. chociaż coraz trudniej znaleźć uzasadnienie dla tak głęboko ujemnych realnych stóp procentowych. Ale za jakiś czas tak, szczególnie gdyby polityka pieniężna pozostała zupełnie bierna a inflacja zaczęła wymykać spod kontroli...
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Stopy procentowe, nawet po ich podniesieniu będą dalej niskie, nie zagrożą wzrostowi gospodarczemu, zatrzymają za to niezdrową ekspansje na rynku nieruchomości. Wysoka inflacja stanowi zaś koszt dla gospodarki w Polsce dodatkowo że względu na podniesienie zmiennosci kursu walutowego.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Przez ostatnie kilkanaście lat (od kryzysu finansowego, który wybuchł w 2008 roku) podwyższona inflacja była pożądanym, ale nieosiągalnym zjawiskiem. Wiele banków centralnych na świecie, a szczególnie Europejski Bank Centralny i Bank Japonii, próbowały wywołać podwyższoną inflację (lub przynajmniej wprowadzić ją na poziomy zbliżone do celów inflacyjnych), ale działania te były mało skuteczne. Uporczywie słabe tempo wzrostu cen utrudniało ograniczenie realnego obciążenia zadłużeniem podwyższonym w czasie globalnego kryzysu finansowego i kryzysu zadłużeniowego strefy euro. Niska inflacja utrudniała również dostosowanie realnych płac i miała negatywny wpływ na marże firm. W obecnych warunkach ponownego wzrostu zadłużenia na skutek kosztów walki z pandemią podwyższona inflacja (ale umiarkowanie bez ryzyka trwałego odkotwiczenia oczekiwań inflacyjnych i wymknięcia się procesów cenowych spod kontroli) jest raczej czynnikiem ułatwiającym wyjście z pandemicznego szoku, niż zagrożeniem. Kraje z umiarkowanie podwyższoną inflacją mają z tego tytułu swego rodzaju przewagę konkurencyjną, ponieważ będą w stanie "wyrastać" z podwyższonego poziomu długu publicznego bez konieczności przeprowadzania drastycznych dostosowań fiskalnych, czy chociażby ograniczania popandemicznych działań rozwojowych. Społeczne koszty podwyższonej inflacji mogą być przy tym łagodzone poprzez zwiększenie zakresu redystrybucji.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Pytanie jest źle postawione. Wysoka inflacja jest zagrożeniem dla dobrobytu gospodarstw domowych i pewności gospodarowania lecz niekoniecznie wzrostu per se w krótkim okresie. W dłuższym niskie stopy są zagrożeniem ze względu na nieproduktywną alokację aktywów, ryzyko bańki na nieruchomościach itp.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
To zależy przede wszystkim od wysokości i harmonogramu podwyżek. Gwałtowny wzrost stóp mógłby oczywiście zaszkodzić dłużnikom, zarówno gospodarstwom domowym, jak i firmom, a w skrajnym przypadku spowodować wzrost ryzyka w systemie finansowym.
Jednak im dłużej bank centralny będzie tolerować wysoką inflację, tym większe prawdopodobieństwo, że wymknie się ona spod kontroli, a wtedy jej zbicie do celu będzie trudniejsze i bardziej kosztowne dla gospodarki. Długotrwała inflacja powyżej celu może ograniczać konsumpcję, zwłaszcza w tych gospodarstwach domowych, których dochody rosną wolniej lub nie rosną (emeryci, utrzymujący się z innych świadczeń, budżetówka).
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Inflacja na poziomie nawet 5% nie zagraża bezpośrednio wzrostowi gospodarczemu. Stopniowe podwyżki stóp procentowych również nie.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Dynamika ryzyk wskazuje na inflację jako większe i rosnące zagrożenie:
- Póki co inflacja jest niska. Lecz rośnie od pół dekady,
- Szybsze tłumienie niższej i mniej ugruntowanej w oczekiwaniach inflacji jest tańsze,
- Od sześciu lat coraz bardziej spada realna stopa oprocentowania oszczędności,
- Obecnie zdaje się zaczynać wzrost ciśnienia płacowego,
- Korzyści ze spadku realnej wartości zadłużenia są coraz mniejsze w relacji do kosztów rosnącej inflacji,
- Lepiej ugruntować w Polsce „północnoeuropejski” model polityki pieniężnej niż przejść na „południowoeuropejski”.
Polityka pieniężna dziś będzie kształtować inflację w przyszłym roku.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Dlatego, że istniej duże ryzyko odkotwiczenia się oczekiwań inflacyjnych oraz z uwagi na fakt, że jest wiele trwałych czynników proinflacyjnych. Koszty zbijania inflacji potem mogą być większe.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Tak. Wyższe stopy (w granicach 1-2 p.p.) nie stanowią zagrożenia dla obecnego ożywienia w Polsce, którego głównymi motorami są dziś eksport oraz wydatki konsumpcyjne w oparciu o bieżące (szybko rosnące) i odłożone dochody gospodarstw domowych. Za chwilę dojdą do tego inwestycje współfinansowane z funduszy unijnych. Wybiegając w przyszłość, w najbliższych kwartałach/latach stan koniunktury w naszym kraju będzie w całości zależał od procesów globalnych, w szczególności przebiegu pandemii i jej wpływu na największe unijne gospodarki. W tej sytuacji polityka banku centralnego powinna skupiać się na oddziaływaniu na to, na co ma wpływ; mitygowaniu istotnych ryzyk inflacyjnych, które w większej mierze niż koniunktura mają charakter wewnętrzny.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Trudno jednoznacznie ocenić, czy podwyższona inlfacja ma/będzie mieć wpływ na tempo wzrostu gospodarczego, które uzależnione jest przecież od szeregu innych czynników (popyt krajowy i zagraniczny, inwestycje, rynek pracy, struktura gospodarki, etc.). Po pierwsze, sytuacja może wyglądać różnie w różnych krajach. Po drugie, pojawia się pytanie, jak długo będzie się utrzymywać podwyższona inflacja. Po trzecie, trzeba byłoby wiedzieć, jaki poziom inflacji faktycznie może wpływać negatywnie na funkcjonowanie gospodarki. Nie znając odpowiedzi na te pytanie, nie da się odpowiedzieć na glówne pytanie, zostawiając na boku problem wpływu wyższych stóp procentowych dla wzrostu, który to wpływ też nie jest jednoznaczny.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
NIE postrzegam obecnej inflacji jako zjawiska, które może samo w sobie obniżyć wzrost gospodarczy, przynajmniej dopóki nie występują dwa zjawiska: 1) inflacja jest czysto podażowa, 2) oczekiwania inflacyjne wymykają się spod kontroli. Na razie żadne z tych zjawisk nie występuje. ALE z drugiej strony lekki wzrost stóp procentowych wydaje mi się wiązać z jeszcze mniejszym ryzykiem. Zrobiły to już Czechy i Węgry, region więc ruszył z miejsca, dlaczego u nas miałoby to generować jakieś problemy? Mamy więc do wyboru dwa małe ryzyka. Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, które z tych małych ryzyk może potencjalnie przerodzić się w większe w przyszłości. Sądzę, że w warunkach gwałtownego przyspieszenia gospodarki i bardzo szybkiego wzrostu płac, bardzo niskiego bezrobocia i szybko zamykającej się luki popytowej, a także zerowych stóp procentowych, większe ryzyko wiąże się z inflacją.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Tak, gdyż stopy procentowe banków centralnych są bardzo niskie, a wiele obligacji krajów rozwiniętych ma ujemne rentowności. Zatem normalizacja polityki pieniężnej w mojej ocenie przyniesie więcej korzyści niż kosztów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Taki jest światowy konsensus zarówno w akademii jak i wśród bankierów centralnych. Nie jest pewna sytuacja pandemiczna: Wielka Brytania ma trzecią falę, w Polsce pewna jest czwarta fala. Niewystarczający poziom wyszczepienia, szczególnie w grupach ryzyka, rodzi zagrożenie ponownego przeciążenia ochrony zdrowia i konieczności dalszych lockdownów jesienią. Pewne są również kolejne warianty wirusa.
Wyższe stopy procentowe potrafią być skuteczne, ale są bardzo tępym narzędziem - dotkną wszystkich jednakowo, podczas gdy pandemia i lockdowny miały skutki bardzo nierówne.
Jeśli prawidłowa jest moja diagnoza, że inflacja (na razie) nie wynika z wyższych oczekiwań inflacyjnych, to podniesienie stóp procentowych grozi wykolejeniem odbicia gospodarczego.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Inflacja bedzie zagrożeniem dla wzrostu gospodarczego jesli bedzie sie utrzymywać na relatywnie wysokim poziomie przez dłuższy czas. Lepiej zbić inflację szybko póki jest relatywnie niska, niż pozwolić sie jej rozkrecić, a potem musiec zbijąć wysokimi stopami procentowymi.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Wysoka inflacja degraduje w ujęciu realnym zasoby oszczędności, a więc i realny wymiar środków jakie mogą być przeznaczane na inwestycje (obojętnie czy myślimy tu o inwestycjach wykonywanych bezpośrednio przez gospodarstwa domowe czy pośrednio np. przez system bankowy czy rynek kapitałowy). Rozchwiana, niestabilna sytuacja nie sprzyja inwestycjom w rozbudowę i unowocześnianie mocy produkcyjnych. Inflacja z prawdopodobnym skutkiem w postaci deprecjacji uderzy w rynek pracy (zmniejszając zasoby pracy). Bo skłoni do emigracji Polaków i osłabi napływ migrantów na nasz rynek. Trzeba też pamiętać, że rekordowo niskie stopy pozwalają na super tanie finansowanie głównie bardzo dużych podmiotów oraz państwa. Podmioty duże, średnie i małe wcale aż atrakcyjnych stawek nie dostają. W dodatku często finansowania im się odmawia.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Inflacja sama w sobie nie jest jednoznacznie negatywnym zjawiskiem – istotne jest to, jakie jest tempo wzrostu cen w porównaniu do stopy wzrostu płac. Jeśli stopa wzrostu cen jest wyższa niż wzrost płac, przyczynia się to do spadku płac realnych i standardów życia. Jak wytłumaczyłam w swojej odpowiedzi do Pyt.1, wyższa stopa inflacji w okresie następującym po długotrwałych lockdownach jest nieunikniona, lecz tymczasowa. Zamiast skupiać się wyłącznie na stopie inflacji, banki centralne powinny upewnić się, że ich działania (np. poprzez utrzymanie niskich stóp procentowych) skutecznie wspierają wzrost inwestycji i miejsc pracy jak również wzrost płac.
Stopy NBP należy podnieść w najbliższym kwartale lub dwóch.
Liczba respondentów: 20
Zdecydowanie tak
Tak
Nie wiem
Nie
Zdecydowanie nie
Udzielona
odpowiedź:
Tak
j.w. - nie widzę uzasadnienia dla głęboko ujemnych realnych stóp procentowych w scenariuszu mocnego ożywienia gospodarczego, coraz bardziej uporczywej inflacji i rosnącej tolerancji dla spowalniania konsolidacji fiskalnej
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Przydałaby się już teraz co najmniej sygnalna podwyżka o 0,25-0,5 pkt. proc., żeby uspokoić rynek, że bank centralny nie dba tylko o krótkoterminowy interes rządu.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Kwestia polityki stóp procentowych NBP wiąże się wg mnie nie tylko z perspektywami inflacji, ale również z szerzej rozumianym zarządzaniem stabilnością makroekonomiczną kraju. Bardzo pozytywne tendencje w bilansie płatniczym (rekordowo duża i rosnąca nadwyżka na rachunku obrotów bieżących) pozwalają nam "eksperymentować" z niskimi (realnie głęboko ujemnymi) stopami procentowymi, ponieważ ograniczone jest ryzyko zewnętrznej destabilizacji gospodarki i nie musimy "płacić" inwestorom portfelowym tak wysokiej premii za ryzyko, jak przy słabszym bilansie płatniczym (vide np. Turcja). To skłania do zastosowania strategii wspierania post-pandemicznej odbudowy i modernizacji gospodarki z wykorzystaniem ultra-łagodnej polityki pieniężnej (i całego policy-mix). Jest jednak szereg czynników, które przemawiają za relatywnie szybkim rozpoczęciem normalizacji polityki pieniężnej w Polsce. Po pierwsze, należy dbać o dobre zakotwiczenie oczekiwań inflacyjnych i zachowanie antyinflacyjnej wiarygodności banku centralnego. Po drugie, zbyt długie utrzymywanie de facto zerowych nominalnie (i głęboko ujemnych realnie) stóp procentowych grozi nadmiernym rozgrzaniem rynku nieruchomości mieszkaniowych i niewłaściwą alokację kapitału w gospodarce (w tym podejmowaniem nadmiernego ryzyka inwestycyjnego przez gospodarstwa domowe). Po trzecie, trwale niskie stopy procentowe to wyzwanie dla stabilności systemu finansowego w Polsce. Nieco wyższy poziom stóp procentowych nie zatrzyma ożywienia gospodarczego, a jednocześnie wzmocni stabilność systemu finansowego i zapewni jego zdolność do absorpcji potencjalnych szoków w przyszłości.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Należałoby to już zrobić wcześniej. Stopniowo w ścieżce normalizującej politykę monetarną. Meta założenie obecnej policy mix (inflacja = dobra, aprecjacja kursu PLN = zła) jest bowiem błędne.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Tak, jeżeli nie zmienią się warunki zewnętrzne, zwłaszcza sytuacja pandemiczna (wariant delta i niski odsetek zaszczepionych mogą doprowadzić do ponownych lockdownów).
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Utrzymanie stóp procentowych na obecnym, ultra niskim poziomie przy tak wysokiej inflacji stwarza poważne ryzyko dla stabilności makroekonomicznej polskiej gospodarki. Problemem jest ucieczka pieniądza z systemu bankowego i poszukiwanie przez osoby prywatne alternatywnych często wysoko ryzykowanych form inwestowania, w tym na rynku mieszkaniowym (flipping, popyt tezauryzacyjny, a w konsekwencji także spekulacja), a także bardzo wysoka dostępność pieniądza dla firm i osób prywatnych, powodująca zaciąganie kredytów i pożyczek przez podmioty o niskiej zdolności kredytowej. RPP powinna natychmiast wejść w stopniowy cykl zacieśniania polityki pieniężnej na wzór innych banków centralnych regionu.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Czym mniej wiarygodna polityka pieniężna tym więcej czasu i większy koszt w utraconej produkcji zajmuje przełożenie polityki pieniężnej na inflację.
Przejście w Polsce od jednego z wyższych realnych oprocentowań oszczędności bankowych w UE w latach w 2012-2016 do obecnie jednego z najniższych grozi szybkim rozkręceniem spirali płacowo-cenowej oraz coraz gorszą alokacją oszczędności.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Już jesteśmy spóźnieni. Ale należy dostosować całą politykę gospodarczą. Potrzebna jest korekta polityki fiskalnej w Polsce. Potrzebna jest też korekta i refleksja polityki gospodarczej w całej UE. KE powinna głębiej przeanalizować zagrożenia inflacyjne w UE, czy takich krajach jak Polska. Rekomendacje nie mogą być takie same dla wszystkich krajów.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Tak. Powinien zostać rozpoczęty proces powrotu stóp, co najmniej do poziomu widzianego przed pandemią.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Mając na uwadze ryzyko zakotwiczenia się oczekiwań inflacyjnych, pomimo ograniczonego, realnego znaczenia polityki monetarnej dla poziomu cen, NBP powinien wysłać sygnał osłabiający wspomniane oczekiwania. Utrwalenie sie inflacji >5% może bowiem w przyszłości oznaczać konieczność podjęcia bardziej zdecydowanych działań, które mogą być bardzo negatywne np. dla kredytobiorców. Stąd lepiej ew. podwyżki rozpocząć nieco wcześniej (np IV kw. 2021), ograniczając ich skalę.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Biorąc pod uwagę ryzyko utrzymywania się inflacji również w przyszłym roku powyżej akceptowanego zakresu odchyleń od celu w przypadku utrzymania obecnych parametrów polityki pieniężnej, podniesienie stóp procentowych wydaje się uzasadnione.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Przy 10 procentowym wzroście płac, bardzo niskim bezrobociu, szybko rosnącym zatrudnieniu, przyspieszających inwestycjach, lekkie podniesienie stóp procentowych z poziomu zero wydaje się nieść mniejsze ryzyko niż utrzymywanie stóp bez zmian. Cykle podwyżek stóp są zwykle stopniowe i powolne dlatego, by bank centralny miał czas ocenić, czy podejmuje dobre decyzje. Wykonanie pierwszego kroku na tej ścieżce wydaje mi się słusznym kierunkiem.
Udzielona
odpowiedź:
Zdecydowanie tak
Nie ma żadnego uzasadnienia dla obecnego poziomu stóp (0,1% stopa referencyjna), biorąc pod uwagę obecny poziom inflacji, a także prognozy inflacji i PKB na najbliższe kwartały. Sytuacja na rynku pracy w skali makro jest bardzo dobra, a rynek nieruchomości potrzebuje schłodzenia. Umiarkowany wzrost rentowności obligacji jest również potrzebny, by przywrócić zdrowe warunki na rynku finansowym i do prowadzenia polityki fiskalnej. Na rynek długu skarbowego musi wrócić silna dyscyplina rynkowa i nie warto kopiować szkodliwych polityk z innych krajów.
Udzielona
odpowiedź:
Nie
Tak, jeśli pojawi się zagrożenie zdekotwiczenia oczekiwań inflacyjnych. To ryzyko, na razie, oceniam nisko.
Udzielona
odpowiedź:
Tak
Stopy NBP należy podnieść stosunkowo szybko, aby nie dopuścic do rozkrecenia się spirali płac i cen.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Co do zasady potrzebne jest nam przywrócenie dodatnich realnych stóp na depozytach bankowych ludności. W tym kontekście postulowane przez część analityków drobne a szybki zmiany „pokazujące że ręka jest na pulsie” mogą być zdecydowanie niewystarczające do odwrócenia trendu uznawania przez deponentów środków w bankach jako przynoszących głębokie i systematyczne straty. Takie straty można jedynie ograniczyć zamieniając pieniądz na towar (na długo rozpędzając inflację) lub poszukując alternatywnych form lokowania środków (napędzające różne bańki spekulacyjne/cenowe, lub przynoszące jeszcze większe straty osobom, które wybrały zbyt ryzykowne instrumenty). Natomiast od kiedy zacząć fazę zaostrzania, jak ją komunikować, jak forsowanie prowadzić – to temat inny. Wymagający dobrego uwzględnienia sytuacji międzynarodowej. Być może więc to nie musi być czas najbliższych dwóch kwartałów, choć wyraźnie dłuższe zwlekania wydaje się bardzo ryzykowne.
Udzielona
odpowiedź:
Nie wiem
Zbyt szybkie wycofanie ekspansywnej polityki pieniężnej (oraz, nawiasem mówiąc, polityki fiskalnej) z powodu obaw przed wzrostem inflacji może przyczynić się do zahamowania procesu odbudowy gospodarki po kryzysie pandemicznym, gdyż może negatywnie wpłynąć na poziom zaufania przedsiębiorstw i konsumentów w stan gospodarki. Ale jednocześnie doświadczenie kryzysu 2007 r pokazuje, że polityka niskich stóp procentowych nie zawsze jest skuteczna w zwiększaniu poziomu inwestycji w produkcję i pobudzaniu wzrostu gospodarczego. Nie ma więc jednoznacznych przesłanek dla utrzymania niskich stóp procentowych przez dłuższy okres. Konieczne jest zatem zadanie pytania, jaka polityka pieniężna powinna zastąpić niskie stopy procentowe aby zwiększyć dobrobyt gospodarki i społeczeństwa, przyczyniając się do walki z degradacją środowiska i nierównościami.